Jak zjemy kurę to co? Nasze geny połączą się i zaczniemy gdakać a dziecko urodzi się z dziobem?
Uświadomcie sobie, że geny jecie na co dzień - żywicie się genami - bo nie ma innego pożywienia.
Zamiast słuchać ekooszołomów może poczytajcie trochę artykułów z zakresu genetyki, bo to skandal takie brednie pisać.
Roślina zmodyfikowana może zmienić smak, stać się odporna na jakiegoś patogena, może stać się trująca, świecić w ciemności, ale nigdy w życiu jej geny nie zmieszają się z genami konsumenta - to jest niedorzeczność. Ekooszołomy lansują totalne kłamstwa, bo na dzień dzisiejszy brak im rzeczowych argumentów, a żreć coś trzeba.
Każda nowa odmiana rośliny czy zwierząt to modyfikacja genetyczna - selekcja najwłaściwszych genów. Czy od jabłka antonówki zzieleniejemy - przecież to też modyfikacja, jak i jabłko kosztela. Genom całego żywego świata nieustannie się zmienia.
Zarówno naturalnie jak i sztucznie miożna wyhodować jakieś paskudztwo - zależy od pomysłowości i moralności naukowca.
~Betonowy
wcale nie pisałem, że jak zjem GMO to się moje dzieci w kury zamienią.
Pamiętasz azotoks (DDT)? Super bezpieczny był i powszechnie stosowany, aż do czasu kiedy zakazano go na całym świecie po udowodnieniu toksycznego wpływu na DNA człowieka (rodziły się potworki).
To biologiczne świństwo może być bardziej podstępne, ujawni się u wnuków na przykład. I co mi wtedy z takiej racji? A jak te geny skorpiona spowodują jednak jakąś mutację? Nie ma pewności, że nie.
Przecież skorpiona byś nie zjadł, prawda? Bo natura wykształciła odruch wymiotny na takie potrawki. Dlatego się świadomie nigdy nie otrujesz.
Ale w pomidorze GMO zjesz pajęczaka z kolcem jadowym, nawet nie wiedząc o tym. Kumasz?
A teraz okiem socjologa To świństwo będzie mam nadzieję jakoś oznaczone, więc ja się tego nie tknę. Będę kupował zdrową ekologiczną atestowaną żywość, czym uruchomię popyt na zdrowe jedzenie. Ja i ci wszyscy, którzy protestują przeciw GMO.
Rolnictwo zawsze u nas bidne było, więc na tle Europy jesteśmy jeszcze najmniej skażeni nawozami sztucznymi. I tu widzę szansę Także dla naszych klientów. Kasy nie mają na środki ochrony, a na na nasiona GMO już z pewnoscią. To tylko ich edukować na uprawy naturalnymi metodami. Niektórzy już z tego nieźle zyją
Najśmieszniejsze jest to, że na GMO wcale nie stać najbiedniejszych. Wyhodowane mieszanki dają plon, ale wyrosłe z ich nasion rośliny już są biologicznie martwe - nic z nich nie wyrośnie. Biznes na GMO polega na tym, że zamiast edukować rolniczo biedne kraje, to zmusza się je do kupywania co rok nasion GMO na siew. Rolnictwo w tej funkcji jak u nas przemysł - montownie - zero własnej myśli, tylko realizacja cudzych projektów tanią siłą roboczą. Polacy GMO zapewne też będą musieli kupywać.
Inna bajka, gdyby Polacy zaczęli tworzyć ośrodki badawcze, zamiast konsumować cudze produkty.
W naszym kraju soja jest już tylko modyfikowana - nie ma naturalnej.
Wcale produkcja GMO nie tania - cały czas jest wielkim eksperymentem.
Nie jest GMO tanie, dlatego pisałem \"...naszych klientów. Kasy nie mają na środki ochrony, a na na nasiona GMO już z pewnoscią\".
No własnie, a Polska w latach 20. ubiegłego wieku była prekursorem upraw ekologicznych. Ładnie się to rozwijało, aż przyszedł PRL i wszystko diabli wzieli. Szkoda.
Może w sprzężeniu zwrotnym na GMO, ta myśl się odrodzi...