Pan Olbrychski - powiedział Miś Opania, mój przyjaciel, jest jednym z najwybitniejszych aktorów polskich i europejskich - od kabaretu do Szekspira. (...) Jeśli wybitny aktor odmawia, to wie, co robi. Bo mu się ta sprawa źle kojarzy i brzydko pachnie – wyjaśniał w \"Kropce nad i\" Olbrychski. I dodał, że Marian Opania nie chce grać w \"czymś, co będzie demoralizowało polskie społeczeństwo, a ośmieszało Polskę na całym świecie\"
Uważam, że każdy aktor ma prawo decydować jakie role chce grać i to wszystko. Gdyby Opania zgodził się na tę rolę nie mając do tego przekonania to z całą pewnością mogłoby dojść do demoralizacji społeczeństwa i ośmeiszenia Polski na cały świat. Do niedawna lubiłem Opanię a teraz będzie mi obojętny lecz szanuję nadal jego warsztat aktorski. Jednak nadymanie Opanii przez Olbrychskiego do rozmiarów jednego z największych aktorów jest wytworem jego chorej ambicji. Mam wrażenie, że Olbrychski stracił całkowicie poczucie rzeczywistości. Z całą pewnością wypowiedź Olbrychskiego powinna znaleźć się także w zakresie działania nowego ciała, które ma zwalczać mowę nienawiści. Tak odbieram wypowiedź tego aktora.
Chcę wam zwrócić uwagę na inny aspekt odmowy M. Opani, a właściwie na argumentację którą się posłużył.
A więc Opania powiedział mniej więcej coś takiego: nigdy w życiu nie zagram śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, bo ja identyfikuję się z inna opcją polityczną.
I jest to zdanie, które całkowicie obnaża fałsz, który teraz próbują nam wdrukować miłościwie rządzący, łącznie z obecnym prezydentem i mediami.
Tuż po śmierci L. Kaczyńskiego bardzo wielu publicznie kajało się, że celowo zafałszowywali obraz L. Kaczyńskiego. Nie trwało to długo ale do dzisiaj istnieją rejestracje tych spowiedzi. M.in. M. Olejnik.
Następnie, po wyborze Komorowskiego na prezydenta rozpoczęto nachalną kampanię, że Komorowski został wybrany w demokratycznych wyborach przez społeczeństwo /jakby Kaczyński został wybrany przez Marsjan/ i że musimy go szanować.
Ok, tylko co zrobił pan Opania? Jaki nam przekazał komunikat? Ano taki, że szanować to można tylko swojego prezydenta, czyli obecnego. A tamtego, takiego i owakiego on ma gdzieś.
Pan Opania, zapewne w sposób nie zamierzony przyznał się, że te wszystkie apele o jedność, zgodę, miłość to pic na wodę fotomontaż, gdyż on nawet po śmierci śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nadal nim pogardza i nie zamierza skalać się graniem jego postaci.
Pan Opania mimowolnie przyznał się, że tak naprawdę stoi po stronie nienawiści i ta nienawiść jest tak silna, że nawet śmierć osoby o innych poglądach nie jest w stanie tego zmienić.
Mamy więc oto taką sytuację, że ludzie którzy domagają się od nas szacunku, zgody, miłości w zamian oferują nam jedynie nienawiść.
Skoro pan Opania ma jedynie pogardę dla śp. Prezydenta, który przecież został wybrany w wolnych i demokratycznych wyborach przez Naród, to oświadczam, że pogardzam takimi ludźmi jak pan Opania i nie widzę powodu, by szanować obecnego prezydenta.