Rozmawiam z nimi o codzienności, o trudnościach z rówieśnikami, o tym czy są lubiani i za co, co chcą w życiu, a co jest z tego realne, co im wychodzi, a co nie, o tym co myślą o swojej sytuacji itd. Po tych rozmowach jak nie staram się im przegadać że jest lepiej niż jest tylko słucham to okazuje się że problem palenia papierosów jest najmniejszym problemem jaki mają. Pozdrawiam.
Palenie papierosów jest to nagminne,nawet gdy weszła ustawa o zakazie palenia papieroów w miejscach publicznych nawet policja nic nie może zrobić gnojowi.Chyba,że ma 17 lat.
U nas też plaga :9 a w dodatku niektórzy wychowawcy świadomie przyzwalają im wyjść na papieroska - porażka . Oczywiście w kontekście ich życiowych problemów palenie to najmniejszy problem, a jednak jakoś nie mogę się zgodzić na przyzwalanie na palenie. Tyle że walka z wychowankami i wychowawcami (obłudnie wpisującymi w plany pogadanki o szkodliwości palenia itp.) czasem bywa męcząca - nie jest miło być jedną z niewielu co się czepia
przeraża mnie to \"smutna mino\", że tacy ludzie jak ty pracują z dziećmi
Heniu u nas też palą wychowawcy ( w toalecie),
z wychowankami mamy teraz w miarę- palą 2 pełnoletnie dziewczyny (oczywiście się kryją)
Pamiętam jednak okres sprzed 4-5 lat gdy nie paliły tylko dzieci poniżej 11 lat