Byłam w ZUS, informowano mnie, że owszem, moge sobie opłacić składkę zdrowotną, ale nie będzie to kwota 30 zł jak tu niektórzy piszą, tylko 300 zł.
Ktos wspomniał o rodzinie- otóż nie mam rodziny. Ojca nie znam, mama zmarłą na raka wiele lat temu , jedyna rodzina to właśnie ciocia 80-o letnia, która za własne oszczędności kupiła mi materiały budowlane niezbędne do remontu domu (dom sprzed wojny, ruina). Ciocię nie stać, żeby mi kupować jedzienie, dokładać do rachunków, kupować leki.Poza tym ma jutro operację i musi zadbać teraz o siebie.
Kiedyś był taki serial "Głęboka woda". Ja wiem, że sporo naciągany, praca pracownika socjalnego nie wygląda aż tak, żaden się n ie angażuje w takim stopniu w sytuacje swoich podopiecznych. Ale wizerunek pracownika socjalnego został tam bardzo wyidealizowany. to osoba właśnie empatyczna, wyrozumiała, wręcz ascetyczna, pozbawiona własnego życia osobistego , zaangażowana w swoją pracę bez reszty. Ja nie oczekuję, żebyście tacy byli, to był sztuczny obraz, który powstał z funduszu Kapitał Ludzki, więc rozumiem. Ale ludzie- trochę zrozumienia, nie każdy jest oszustem i kombinatorem! To, że dostałam kredyt to tylko dlatego, że mam wiele lat kredyt w tym banku. Na podstawie wieloletniej współpracy go dostałam. Jestem wiarygodnym klientem. Poza tym mam wpływy regularne z MOPS typu zas. rodzinny, pielęgnacyjny, świadczenie alimentacyjne. Sama też wpłacam w kasie gotówkę i płacę cioci rachunki przez internet. To zwiększa kwotę wpływu na konto i wygenerowało ofertę. W czym problem? Nie ma w domu patologii, nikt nie pije, nie pali, nie ćpa, dziecko zadbane, świadectwo z wyróżnieniem na zakończenie gimnazjum, teraz chodzi do liceum i też nieżle sobie radzi. A siedzimy w zimnym domu bo odmówiono mi przyznania zas. celowego w postaci opału, odmówiono też przyznania świadczenia pieniężnego na wyżywienie oraz straciłam zas. stały. Czyli fizycznie mam w tym momencie mniej o prawie 500 zł miesięcznie nie licząc opału. A pani, która mnie tak załatwiła jeżdzi sobie na wycieczko-wczasy po Europie i ma gdzieś jak skomplikowała mi życie. Napisała w protokole, że byłam wielokrotnie widziana na zakupach z tym samym mężczyzną. No to co? Czy tak bardzo przyzwyczajona jest do patologii i do faktu, że klienci MOPS widywani są z wieloma partnerami, że norma stała się w jej oczach patologią??? Nigdy nie ukrywałam faktu, że się z kimś spotykam. Spotykam, nie znaczy mieszkam. Spotykam nie znaczy prowadzę gospodarstwo wspólne. Nawet bym się na to nie zdecydowała po przykrych przeżyciach z ojcem mojej córki. Miałam raka, mogę umrzeć. Decydując sie na życie z mężczyzną ryzykuję los mojego dziecka, że gdy ja umrę, mój partner znajdzie sobie nową partnerkę, a moje dziecko może być krzywdzone. Na to nie pozwolę. A tok myślenia pani z MOPS jest chory i nie zgadzam się znim, bo nie przyjęłabym od żadnego mężczyzny pomocy finansowej, to uwłaczałoby mojej godności. A tak na marginesie to mojego przyjaciela nie stać na taki gest, też znalazł się w trudnej sytuacji i ledwo daje radę .
Byłam u prawnika. Dzwonił do kolego z SKO. Owszem , napiszę odwołanie, ale podobno mam marne szanse, żeby rozpatrzono je pozytywnie. To co, kolejny kredyt mam wziąć? Pogrążyć się całkiem? A potem MOPS mi dopisze na kolejny rok? Zoperować się muszę, bo funkcjonuje na tabletkach. Nie mam całkiem dysku i zwężone kręgi.
Jakaś rada? Czy tylko "pracownik miał rację? Pracownik znał moją sytuację. Miał i ma to w głębokim poważaniu.