z dzbanów marzeń
wypłukuję kurz
okruszyny wspomnień
liście lata
płynie życie
wartkim nurtem dni
z tego świata
do tamtego świata ...
z cyklu „Samotność gwiazd”
*
* *
To Bóg zatrzymał się przed tobą
to On był kiedy myślałeś
że to jest tylko zwykły nędzarz
to Boga nakarmiłeś
odartego z blasku i splendoru
To Bóg zatrzymał się przed tobą
kiedy o drogę ciebie pytał
- Jemu podałeś swoją dłoń ...
z cyklu \"Samotność gwiazd\"
*
* *
tak wiele interesów spraw
uliczek krętych naszych godzin
Panie oczyść nas i spraw
by zachwyt Tobą miłość rodził
w zmęczeniu minut w pocie dni
które jak chmury przemijają
oczyść nas Panie i spraw by
deszczem spadały w ziemię czasu
tak wiele interesów spraw
i słów i słów zbyt wiele pada
oczyść nas Panie z kłamstwa prawd
miłością swoją wyspowiadaj ...
z cyklu „Skrzydła słońca”
*
* *
krytyków wielu
krytyków dużo
a wiatry wieją
i wszystko burzą
a wiatry burzą
płoty ulice
złote przysięgi
i tajemnice
a wiatry wieją
ognistą falą
i co po drodze
gniotą i walą
gniotą i miażdżą
sny i przyśnienia
nawet pomniki
z cnót i kamienia ...
Z cyklu „Słoneczne miasto”
*
* *
godziny lawiną smutku
zsuwają się z dni
jak z gór
Ty przecierasz me szlaki
i leczysz
wszelki ból
Noce noce mijają
wtopiony w mrok
naz sen
Ty idziesz na świtu
fali
w mój jasny szczęśliwy dzień ...
z cyklu „Słoneczne wybrzeża”
*
* *
odsłaniamy swoje twarze
gdy mroki ciszy
nadpływają pod noc
odkrywamy nagość serca
zdejmując wśród milczących ścian
uciążliwe protezy szczęścia
odnajdujemy Boga
lecz boimy się krzyża stając z twarzą
zeszpeconą grzechem ...
z cyklu „Słoneczny sen”
*
* *
za Tobą podążam jak ślepiec
wleczony czasem snów wiatrem
gdzie jestem nie wiem
podtrzymaj moje ręce bym przypadkiem
nie przewrócił się o nierównych chodników
krawędzie nie zbrudził nóg
błotem ulic idę za Tobą
jak ślepiec pomóż mi
bym mógł nauczyć się odczytywać
Twoją obecność Twoje słowa
na chropowatych wypukłościach
dni
z cyklu „Słońce i miłość”
*
* *
kapie kapie czas
jak wosk świecy
Twój czas i mój
wolno wolno się
wypala
spływa wosk jak ból
płomień większy
coraz większy
pnie się ciągle wzwyż
im gorętszy tym jaśniejszy
czas płonie
jak krzyż ...
z cyklu „Słońce i Ty”
MODLITWA O DESZCZ
Wznoszę ku Tobie dłonie
swe serce spieczone ciszą
deszczu ożywcze strugi daj
Panie mej ziemi
już pękającej od skwaru
nieba rozlej strugi
życia płaszczem ulżyj trawom
naszym oczom proszącym
o deszcz
z cyklu „Słońce w alei dębów”
NA MSZĘ ŚWIĘTĄ
przynoszę Ci
najlepsze chęci
i to co uznasz
za dobre
resztę spal
w ogniu swego
przebaczenia
z cyklu „Sny słońca”
*
* *
wiem że jesteś przy mnie
gdy szaleją strugi deszczu
po szybach dni
kiedy nocą otwierają się oczy
zbudzone bólem
wiem że jesteś przy mnie
kiedy płonie ściana ciszy
gdy z wyschniętej rzeki słów
nie ma już co pić
kiedy nogi plączą się wśród
kamieni krzywd
wiem że wtedy jesteś przy mnie ...
z cyklu „Światło i noc”
*
* *
odpoczywam
obok Twego krzyża
dajesz moc
mojej duszy
siły ciału
kocham Cię
tyle niezliczonych ran
jak promieni miłości
bije z Twego przebitego
Serca
z cyklu „Światło snu”
*
* *
oto Miłość idzie po falach
po głębi
idzie do nas Miłość
na dłoniach ma rany
na głowie pełno cierni
oto idzie po falach
woła nas do siebie
Miłość idzie po głębi
do mnie i do ciebie ...
*
* *
ciągnę pędzlem swojej wyobraźni
obrazy raju na płótnie ciszy
deszcz rozmywa mi farbę
na rękach zostają
małe grudki barw ...
*
* *
chmur splecione wstęgi
jak flagi chwil
szarpane przez wiatr
za chmurami błękit
słońce gwiazdy
inny świat ...
z cyklu \"Światło snu\"
*
* *
.. bo przecież kręci się
ona kręci
jak pamięć kręci się
bez przerwy
kołuje pośród gwiazd
ciszy gdy śpią
znieczulone nerwy
mgłą snu
ona kręci się
i kręci Ziemia
Z I E M I A ...
z cyklu „Tak dobrze z Tobą”
*
* *
jesteśmy pełni własnych pragnień
takie jezioro miłości
zamiast rzeki
jesteśmy pełni żalów rozczarowań
taki królewski pałac
pełen fos i wież
jesteśmy pełni z i e m s k i e g o ś w i a t a
taki bajeczny ogród który zamiast miłości
rodzi banknoty ...
*
* *
czy przemierzyłeś swoją wyobraźnią
kilometry cmentarzy
gdzie ukryło się dzieciństwo
młodość dorosłość ...
gdzie pochowały się namiętności
grzechy i łzy ...
czy zrozumiałeś
życie i śmierć
Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie
Jezusa ...
z cyklu \"Tak dobrze z Tobą\"
*
* *
najoddańsza z wiernych
- Twoja miłość
Boże ...
*
* *
Twój głos
otwiera mnie na oścież
jak ciepłe światło przenika
chłodne mroki ciszy
Twój głos
przywołuje miłość
jak zagubione sny
pośród lat i zdarzeń ...
*
* *
gdy kochamy
nieraz diabeł rzuca
nam ciernie
na serce
gdy kochamy
uczymy się od Ciebie
cierpliwości i pokory
w bólu i osamotnieniu ...
upomnisz się o swoje
miny srebra
o procent w bankach
naszych serc
o każde słowo
każdą myśl
o światło stawiane
pod korcem
upomnisz się o kalek
tłum zgony niewinnych
krwawe rany o wyciśnięte
ludziom łzy ...
*
* *
naucz mnie liczyć czas
w banku Twojej łaski
wyłuskiwać z kłosów dni
ziarna Twego chleba
naucz mnie przepływać
cieśniny ciszy do następnego
świtu gdy niebo zamulone mgłą
nie skrzy się gwiazdami
naucz mnie wzbijać się
jak Ikar w niebo
i nigdy nie opaść
nie opaść na ziemię ...
z cyklu \"Tańczący pegaz\"
*
* *
kojąco szemrze woda
wiatr woda las
ciszy zielonej ochłoda
w upalny życia czas
ciszy zielonej dłonie
jak balsam na moją twarz
wiatru strumieniem się koję
cisza oplata mą twarz ...
*
* *
daj by pąki mojej nadziei
pragnień nie zmarzły
w lodowatych szponach
niewierności -
by każdy dzień zakwitał
w słońcu Twojej łaski
miłością pokojem
dobrem
daj bym banknoty Twoich dni
czasu rozdanego hojnie
nie zakopywał w ziemi śmierci
lenistwa obojętności
lecz bym przynaglany Twoją miłością
rozdawał rozsiewał ją jak Ty
*
* *
jesteś we mnie
płomieniem
i wodą
w upadku
oczyszczeniem
jesteś we mnie
skwarem
i ochłodą -
krzyżem
i zbawieniem ...
* z cyklu „Tańczący pegaz”
* *
odnajdujemy siebie
gdy nogi nie bardzo
chcą służyć
gdy usta przymknięte cierpieniem
odzwyczaiły się od młodzieńczych
uniesień
gdy noc zamiast gwiazd
iskrzy się łzami w oczach
gdy bezsenność miłości zamienia się
w bezsenność cierpienia ...
*
* *
czas jak węgiel spalam
w piecu serca
gdy sen zamyka piec
chłodem napływa noc
chmury pędzą pędzi życie
wśród mgieł ...
*
* *
spłukujemy się z siebie
chcąc zbyt natarczywie
szukać siebie
spłukujemy się z miłości
chcąc ją zakuć
w niewolnicze pęta
spłukujemy się z prawdy
jeśli niosąc ją przed sobą
szukamy tylko własnych korzyści ...
z cyklu „Tęsknota słońca”
*
* *
obmyj mi nogi Panie
i ręce moje
i moją twarz
i myśli w strugach
Twojego deszczu
niech miłość moja
w nim lśni i drga
wykąp mnie w morzu
łaski swej
co nie zna nocy ani dnia
obmyj mnie Panie
w strugach Twych
niech się oczyszczę
z brudu lat ...
*
* *
idziemy niosąc czasu kosze
krętymi ulicami dni
wyboistymi grzbietami godzin
idziemy Panie za Tobą
Ty sycisz zielone drzewa
rozjaśnione źrenice naszych oczu
i twarz nasza podobna Twojej
zastyga w zwycięskiej śmierci
*
* *
łaski mi łaski więcej
udziel
gdy wiatr czasu kolebie moim sercem
jak flagą
wzmocnij mnie
w trudzie biegu dni
niczym uskrzydlonych koni
w gonitwie czasu
gdzie dzień miesza się
z nocą
Panie swojej łaski
mi udziel
wspomóż swoją mocą ...
z cyklu \"Tęsknota słońca\"
*
* *
miłością rozpędzony
mój pegaz mknie
ponad czasu ciszę
kiedy Słońce biegiem Ziemi
się gnie zastyga rozpalone
w nurtach nocnej mgły
miłością rozpędzony biegnie tam
gdzie Ty ...
*
* *
podnoszę ku Tobie oczy
gdy budzi mnie dzwon światła
dziękuję Ci za łaskę snu
odpoczynek serca krzepkość nóg
napełnij mnie swym Duchem
bym dziś czynił co Ty chcesz
na drogach wzmocnij moje nogi
uczyń odporną moją twarz
na bicz kamyczków którymi miota
zła wiatr
*
* *
przepływamy czasu wartki nurt
wśród zachodów wschodów
dni co giną
bije zegar niczym serce
czas spada w ziemię
minutą godziną
w ogniu słońca płoniemy i my
zapatrzeni w nieuchwytne niebo
przepływamy tęsknotą nurty dni
ciągle siebie pytając: dlaczego ...
z cyklu „Tulipany w słońcu”
*
* *
powiedziały mi o Tobie
kwitnące bzy
spokój polnych traw
owianych słońcem
konary drzew
wśród skwaru
uśmiechnięte oczy dziecka
podane dłonie
powiedziało mi o Tobie
radosne merdanie psa
koncert ptasi wśród drzew
balsam wody
kojącej skronie
upojenie niebem
pełnym gwiazd ...
*
* *
nie pytaj co słychać
za oknami wiatr
chmury w niebo pędzi
właśnie deszcz już spadł
obmył drzew konary
napoił i znikł
nie pytaj co słychać
jest już noc jest cisza
i daleko świt ...
*
* *
bohaterom wojen
i powstań polskich
w głębi ciebie tkwią
odłamki czasu
ślady gruzu na stopach
zapach spalonych ulic
którymi kiedyś spacerowałeś
wśród kwitnących drzew
teraz rozgrzane słońcem
kamienne tablice
płoną w ciszy znicze
i pamięć tamtych lat ...
z cyklu „Tulipany w słońcu”
*
* *
Pamięci Mamy Żanety
noc rozorana jest bólem
w jej grudy wpadają
krople Twoich łez
światło szpitalnej ciszy
miesza się ze srebrem gwiazd
za oknami
pamięć obraca się jak karuzela
serce Twoje coraz bardziej zmęczone
usypia wieczność
*
* *
drzewo trzyma się ziemi
z jej piersi pije
jak dziecko
ona go trzyma oburącz
gdy wiatry przeginają pień
drzewo trzyma się ziemi
skulone listkami płacze
jak dziecko ...
w miłości falach obmyję się
zanurzę gdy piecze światło
na drodze mych dni
jej wodami skronie swe
ostudzę w miłości falach
utopię zmęczenie
w miłości falach dopłynę
do Ciebie wśród nocy
która patrzy gwiazdami na świat ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
za złotem za złotem
gonimy ...
co potem
marzeń okrągłe
pieniądze
i żądze ...
a gdy czar ziemi
znika
w piersiach zatyka ...
*
* *
zroszony Panie Twą łaską
jak kwiat omdlały znów rosnę
na mych liściach pełno Twego blasku
zbudzony świetlistym dźwiękiem
jak dzwonem w kościele świata
kwitnę Panie dla Ciebie
moje korzenie są w Tobie
z Twej ziemi czerpię swe soki
ożywiasz me liście i płatki ...
*
* *
na targowisku miłości
kupisz pachnące słowa
woń tęsknoty
jak olejek nardu
na targowisku prawdy
kupisz dopasowane litery
ułożone mozaiki interesów
bukiety więdnących słów
na targowisku stanowisk
kupisz kosze nadgniłych obietnic
tuzin uśmiechów
słowa bez dźwięku
prawdy bez treści
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
kochasz mnie wypuszczam
coraz nowe liście nadziei
może rozkwitnę
w Twoim słońcu
kochasz mnie tracę soki
gdy korzenie wyrwę
z Twej ziemi
i oddam nocy
*
* *
pukam do Ciebie
w milczenia czas
i serce Ciebie woła
wśród ulic myśli
skrzyżowanych Tobą
w chłodnych murach kościoła
pukam do Ciebie
gdy w ciszy ból
przenika mnie
z Twego Krzyża
do Ciebie pukam
proch i syn Twój
głowę pochylam zniżam ...
*
* *
wrastam w przyszłość
korzeniami przeszłości
doświadczeniem buduję
jutra most
wrastam w Ciebie
w glebę mej miłości
z Ciebie życie kształtuję
i los
jutro znowu
w Twym słońcu się zbudzę
dzwonem światła
ciepłem Twoich łask
dziś już stulam
swe listki nie marudzę
w mroku nocy
chłodem wieje świat ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
1
biegnę do Ciebie jak ślepiec
mam w oczach noc
moje wołanie jest nieme
i moje dłonie żebracze
z duszy wyrywam krzyk
biegnę do Ciebie
i płaczę
2
Ty mnie przenikasz
swym światłem
miłości dotknieniem zdrowieję
wraca mój wzrok
i siły i barwy i kształt
i nadzieje ...
*
* *
powiedz mi na której łodzi
zmęczony śpisz
że nawet burza
Ciebie nie budzi
chcę się przytulić
do Twoich rąk niech mnie prowadzą
przez fale wzburzone
w niebo
powiedz mi na której łodzi
oparłeś swoją zmęczoną skroń
że nawet burza
nie budzi Ciebie ...
z cyklu „Twarze gór”
*
* *
drżę jak mała gałązka
gdy wiatr nią potrząśnie
z nagła
drżę gdy mnie przenikną
Twe płomienie
z nieba
i otwieram kielich swego serca
by w nie kropla Twojej łaski
wpadła ...
z cyklu „Twarze miłości”
*
* *
czas jest jak skrzynia
co do niej włożysz
tym żyć będziesz - -
CHOINKA BOŻONARODZENIOWA
Ostrołęka, 2000 r.
igły wystrojonej sztucznej
choinki nie mogą kaleczyć
przecież mieni się ona piękną
baśnią dzieciństwa
ma oczy gwiazd których
zaklęte marzenia niosą ciszę
wśród baśniowych bombek
łańcuszków i zmierzchu ...
NA CMENTARZU
tu są wasze choroby
zmartwienia i lęki
troski o pieniądze
pierwsze i ostatnie miłości
odeszły stąd w zaświaty
nieustanne boje o prawdę
pozostały tu pobojowiska
zwycięzców i zwyciężonych ...
z cyklu „Uroda światła”
*
* *
cierpienie to powódź słów
pomylonych spotkań
gruz
rany od szkieł materialnych
bóstw
wyrzucone jak śmieci godziny
i dni
z cyklu „Usypianie ciszy”
JESTEŚ CORAZ BLIŻEJ
myśli moje wspinają się
po oblodzonych ścianach ciszy
wśród nich delikatne pajęczyny pamięci
stoję na szczycie rumowiska dni
w bryły lodu wbijam haki Twojej łaski
ponad ciszą nie ma śmierci jest miłość i Ty ...
z cyklu „Uśmiechy dni”
*
* *
zaczniemy siebie szukać
gdy ciemność ulic przesłoni widzenie
gdy z terminarza spraw zardzewiałe
godziny jak koła wypadną z łoskotem
gdy nogi przykują na zawsze
ziemską pychę i zatrzymają zbytni pośpiech
ku sobie – od siebie
zaczniemy szukać wystraszonych dat
wypędzonych oczu i zranionych serc
z cyklu \"Uśmiechy dni\"
MODLITWA PIELGRZYMA
Boże Ojcze
zaprowadź mnie do domu
Synu Boży
naucz mnie kochać na Twoje podobieństwo
Boże Duchu Święty
naucz mnie żyć prawdą i prawdziwą miłością
*
* *
Świat ubolewa że spadają akcje
nie ubolewa że coraz mniej kocha ...
*
* *
poszukujemy siebie
dotykając zimnych szyb ciszy
mówiąc głośno do grobowych marmurów
poszukujemy siebie dopiero nocą
gdy dzień umknął i światło
poszukujemy siebie w labiryntach
lęków i obaw czytając zawieszone
na imionach i nazwiskach etykietki
zbyt szybko zbyt szybko napisane
wśród słów
ziemie szczęścia jałowieją
gdy ręce zamiast pracy
szukają taniego zbytku
gdy ciało okolone
aureolą zmysłowości
swoją świątynię zamienia
na bank
ziemie szczęścia jałowieją
nie uprawiane od lat
z cyklu „W nurcie godzin”
*
* *
grzech jest jak zielsko
na polu
w ogrodzie
na działce
i jemu sprzyja
słońce
deszcz z nieba
nie wyrywany
niszczy owoce
plony dni
*
* *
po drodze
wypatruję Ciebie
gdy za szybami deszcz
i gdy drży mi serce
jak wskazówka zegarka
po drodze
wypatruję Ciebie
po ramionach krzyża
wielkiego jak czas
dojdę do Ciebie ...
*
* *
W obręczach Twojej łaski
ciągnę swój życia wóz
przede mną cienie i blaski
za mną czas jak gruz
idę znużony drogą
w ciszę w nieznany świat
ciągnę noga za nogą
mój wóz z kołami lat ...
* z cyklu „W nurcie godzin”
* *
pod Twój Krzyż znoszę
z ulic miasta pozbierane
rany z ulic świata ból
i udrękę
pod Twój Krzyż przynoszę
krzyk niemy
nie narodzonych
pod Twój Krzyż znoszę
serce obolałych pamięć
i nadzieję mych dni ...
*
* *
Kim naprawdę jesteśmy
w lustrze ciszy
gorącej jak miłość
gdzie zagubiła się
twarz na targowisku
słów
i którą bramą trzeba
wyjść by powrócić
do siebie ...
*
* *
Żonie
wieczorną godziną
siedzisz przy mnie
miła
gdy gwiazdy
w wydmach chmur
zasypane są wszędzie
wieczorną godziną
mówisz do mnie
miła
że pogoda
znów wróci
i że jakoś będzie ...
z cyklu „W Psarskim Siole”
*
* *
nie pukaj gdy zamknięte
drzwi przed światłem
przed miłością
niech się sypią gwiezdne
skry niech płomień nocy
nie pozwoli spać tym
co kokardy patetycznych słów
uwiesili na klamkach
swych domów ...
*
* *
zbyt daleko do siebie
gdy odmierzamy centymetrem
wagą wizyty telefony
gdy milczenie nie jest barwą miłości
gdy słowa jak kamienie
zawinięte w białe płótna form
zadają ból
za daleko do siebie
gdy w ciemnych okularach
obłudy nie patrzymy
sobie w oczy ...
MEDYTACJA II
naucz nas liczyć
nasze grzechy
jak liczymy pieniądze
procenty w banku
naucz nas liczyć
nasze winy
jak liczymy upadki tych
co bardziej kochają niż my ...
z cyklu \"W Psarskim Siole\"
*
* *
chciałbym przebrnąć
przez wszystkie mury
by dojść do Ciebie
chciałbym dotknąć
skrawka Twoich szat
kiedy przechodzisz w tłumie
chciałbym żebyś mnie zawołał
kiedy siedzę skruszony
na drzewie marzeń ...
*
* *
świat się stał wielkim szpitalem
pełnym ran
dzielnicą kalek
bez serca
i wielkim Kościołem
Twojej miłości ...
*
* *
na dnie kieliszków
trzepiemy jak ptaki
zbyt mokre są skrzydła
by unieść się w niebo ...
z cyklu „W ramionach serca”
*
* *
dla Ciebie otwieram
codziennie oczy
pełne Twojego słońca
cieszą się wdzięczne
dla Ciebie otwieram
drzwi każdego dnia
abyś był w nim
zawsze i wszędzie
dla Ciebie zamykam
codziennie oczy
przed snem głębokim
jak miłość ...
z cyklu „We dwoje”
*
* *
dobrnęliśmy ilością lat
według dat urodzeń
dobrnęliśmy jakimś świadectwem
dyplomem
samochodem kupionym
własnymi dziećmi
czy jest w nas pełniejszy
płomień Chrystusowego bólu
gorętsza miłość ku ludziom
mądrość która jak gejzery
tryska z Ewangelii
i rozpala skroń ...
*
* *
otwieram się
spękana ziemia
otwieram się
ziemia sucha
na Ciebie
kiedy przychodzisz
odżywam
nabieram sił
żyję żyję
z cyklu „We dwoje”
*
* *
nie chcę by czas
uciekał mi między palcami
bezowocnie
ale bym w dłonie
nabrał życia
w siebie – powietrza miłości
ta nie ginie
gdy ginie ciało
ta w zapisanych księgach
przepływa korytami mądrości
wciąż pojąc łaknących
u brzegów
nie chcę bym swój czas
bezmyślnie stracił
jak owoce na drzewach
mojego sadu
które mogą przepaść
w mrozie obojętności
w śniegu trefnych wyborów
*
* *
szczęście nigdy nie jest samo
dla siebie
jest jak rzeka pełna kropel
pełna deszczu
daje życie nowym kwiatom
nowym drzewom
szczęście nie jest nigdy samo
nigdy samo ...
z cyklu „Wiry ciszy”
*
* *
Słońce niesie dzwon
słońce woła
nas ze wszystkich stron
do miłości kościoła
kiedy rosa drży
na stulonych kwiatach
ręce wznosi światła
woła siostrę brata
wznosi się na niebie
pędzi coraz dalej
wołać wszystkich ludzi
aby już nie spali ...
*
* *
I
w słomianej pogoni
za szczęściem bez fundamentów
uderzeni piorunem czasu
palimy się
zbyt szybko
II
tylko Miłość wyzwoli nas
z pustych uniesień
gdy życie pełne trudu
przebrniemy z Chrystusem
z cyklu „Wiry słońca”
DZISIAJ RANO
obudziłeś mnie nastawionym
budzikiem kwarcowym
jeszcze słońca było mało
na niebie
jeszcze chmury wałkoniły się
z wiatrem
niosąc deszcz
gdy przetarłem oczy
stanąłem pod Twym Krzyżem
i patrzyłem na Wizerunek Matki
odlanej z gipsu
i modliłem się wśród chmur
w kąciku ciemnego pokoju ...
*
* *
obojętność w miłości
to wybór nocy
gdy świta dzień ...
Pana wiara i wrażliwość dotyka moich zmysłów w tak naturalny sposób, że w dzisiejszy niedzielny poranek poezja sama w sobie jest ukojeniem dla mojej duszy spragnionej empatii, delikatności i spontaniczności. Realizm Pana wierszy sprawia, ze odbiór codzienności przekłada się w ich kontekście na tym forum na wartość samą w sobie. I za to przypomnienie:)
Dziękuję
A gdy odejdzie letni czar i nic się w sercu nie zdarzy,
jakaś nadzieja, jakiś zryw - bo przecież wszystko może się zdarzyć.
Wtedy odejdę jakiś ja w zwykłą codzienność mych marzeń.