\"My, członkowie narodu węgierskiego, na początku nowego tysiąclecia, z odpowiedzialnością za każdego Węgra, wyznajemy, co następuje: Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy król, święty Stefan, przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy. Jesteśmy dumni z naszych przodków, którzy walczyli o przetrwanie naszego kraju, jego wolność i niepodległość. Jesteśmy dumni z powodu wielkich dzieł duchowych Węgrów...
- tymi słowami, poprzedzonymi zawołaniem: \"Boże, błogosław Węgrów\", rozpoczyna się węgierska konstytucja uchwalona w kwietniu 2011 roku, po objęciu władzy przez ugrupowanie Fidesz Viktora Orbána.
W konstytucji znalazły się - obok wyraźnego odwołania do chrześcijaństwa - również definicja małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety oraz zapis o prawnej ochronie życia ludzkiego. Jeżeli do tego dodamy działania ratujące gospodarkę zrujnowaną rządami postkomunistów i lewicy, podejmowane w imię narodowego interesu Węgier, a nie różnorakich zewnętrznych struktur, oraz politykę prorodzinną - to całkiem zrozumiała okaże się histeria, z jaką rząd Orbána jest atakowany przez rodzimą i zagraniczną lewicę wszelakich odcieni. Rządy Fideszu po 2010 roku stały się bowiem próbą - jeszcze nie wiemy, czy skuteczną - zerwania nie tylko z postkomunistyczną spuścizną, ale - co jeszcze istotniejsze - postawienia tamy kontrkulturowej destrukcji i \"cywilizacji śmierci\" narzucanej przez pokolenie ´68, które zdominowało areopagi współczesnej Europy. ...\"