Rozmowa, rozmowa, rozmowa, motywacja ale dopiero po zabezpieczeniu dzieciaka i innych z otoczenia. Potem sześcio etapowy plan pomocy rodem z interencji kryzysowej i znów motywacja, rozmowa, konsekwencja itp.......
Nasza dyrektor ma bardzo normalne podejście do nich więc nie wpadają u niej w szał. Chodzi o sytuację kiedy zaczynają się wyzywać - nie działa upomnienie, groźba konsekwencji- agresja nasila się i przybiera postać fizycznej- skierowanej w stronę osób lub przedmiotów. Na ogół świadkami jest reszta dzieciaczków.
No Elu to prosimy o radę:) w końcu może coś pożytecznego napiszesz....nie tylko krytyka ( aczkolwiek Etatysta uważa, że bardzo cenna- patrz wątek MOW), czekamy.....