No to mi ulżyło. Minister Mucha niewinna. Winna rzecznik prasowy PZPN. Tylko ona jedna straciła posadę. Mam jednie trochę żalu do premiera, że uzasadniając swoją decyzję zastosował kalkę z Sawickiej bredząc coś o zaszczuciu pani ministry. A przecież ministra Mucha zahartowała się swego czasu na Krakowskim Przedmieściu i nie jest z tych co dają się zaszczuć. Do niej zresztą też mam żal za wykorzystanie taniego chwytu z wotum zaufania, o przepraszam, oddaniem się do dyspozycji premiera. Przecież wszyscy wiemy, że pani ministra jest premierowi cały czas oddana. W dodatku premier nieco wcześniej zapowiedział twardo, że nie będzie żadnych zmian w rządzie a przecież jeśli chodzi o obronę członków rządu, to jest to jedyna dziedzina, w której nasz premier jest całkowicie wiarygodny. Najwyraźniej ministra Mucha lubi sobie pożartować. To prawie taki sam żart, jak nie zamknięcie dachu przed meczem z Anglią gdy padał deszczyk a zrobiono oszczędności na murawie by np. można było przyznać i wypłacić sowite nagrody za przygotowanie meczu. Albo prawie taki sam, jak ten, gdy na drugi dzień w bezchmurną pogodę dach zamknięto. Pewnie zrobiono to na prośbę kibiców.
Złośliwy Roman Kołtoń przy okazji zdementował informacje, jakoby dachu na narodowym nie można zamykać gdy pada deszcz a nawet ulewa. Jedynym przeciwwskazaniem do jego zamykania ma być huraganowa wichura. Dowiedział się tego bezpośrednio u samego konstruktora stadionu. Ale kto by tam wierzył Kołtoniowi, a tym bardziej konstruktorowi stadionu? Przecież podobnie nikt nie wierzy naukowcom i konstruktorom, że brzózka nie mogła odłamać skrzydła samolotu a ich wyliczenia podobno nic nie znaczą, bo jak miał powiedzieć pewien żartowniś naukowcy i konstruktorzy powinni jeszcze mieć praktykę w lataniu samolotami, by wiedzieli o czym mówią. A że w Polsce nie brakuje latających praktyków, którzy nie jedno skrzydło o brzozę urwali to naukowcom i konstruktorom samolotów nikt nie daje wiary. I słusznie, bo sądy sądami ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Czuwaj!