Jeżeli mówimy, że jesteśmy za równouprawnieniem i tolerancją i zgadzamy się aby homoseksualiści pod ochroną, za grube miliony, mieli prawo demonstrować na ulicach Warszawy, to nie mamy prawa odmawiać tego prawa katolikom.
Pragnę zwrócić wszystkim uwagę, że do gorszących scen na Krakowskim Przedmieściu doszło nie z winy pokojowo nastawionych demonstrantów lecz wskutek presji władzy. Policja, Straż Miejska, BOR, przeciwnicy krzyża. Wszyscy oni dopuścili się nękania obrońców krzyża i doprowadzili ich swoim działaniem do rozstroju zdrowia.
Przychodzący na Krakowskie Przedmieście przeciwnicy obrony krzyża w niewybredny sposób atakowali protestujących, ubliżali im a nawet oddawali mocz na znicze.
Pytanie, co zrobiła Policja i Straż Miejska, by chronić tych ludzi tak samo, jak chronili homoseksualistów? Czy mamy równe prawa czy nie? Nie odmawiam homoseksualistom prawa do ochrony lecz domagam się tego samego dla innych demonstrujących własne przekonania. Brak równego traktowania jest totalitaryzmem. Odbywa się to pod pretekstem obrony \"świeckości państwa\" a tak naprawdę obrony przed upamiętnieniem tragedii smoleńskiej, a dokładnie upamiętnieniem śp. Lecha Kaczyńskiego.
Być może krzyż jest pretekstem dla protestujących ale tym bardziej ten krzyż jest pretekstem dla władzy. Wystarczy posłuchać uważnie polityków PO i SLD, bo oni są zgodni w tej sprawie. Nie udało się im przeciwdziałać pochowaniu śp. prezydenta na Wawelu, to chociaż chcą uniemożliwić upamiętnienie na Krakowskim Przedmieściu.
Ja nie jestem specjalnie wierzący i nie zależy mi na tym by krzyż został na Krakowskim Przedmieściu. Zależy mi jednak na równym traktowaniu wszystkich obywateli tego państwa.
Jak czytam wypowiedzi w tym temacie to dostrzegam dwie wyraźne postawy. Pierwsza to ta identyfikujących się z obrońcami z przewagą merytorycznych argumentów. Druga to przeciwnicy z przewagą inwektyw i pozbawiania drugiej strony prawa zabierania głosu.
A prawda jest tak, że gdyby prezydent elekt wykazał dobrą wolę, od wielu dni nikt nie poruszałby tematu krzyża smoleńskiego. Pewnie prezydentowi elektowi nie przeszkadza ten szum, albo jak to się mu często zdarzało gdy był marszałkiem postanowił za wszelką cenę postawić na swoim i pokazać kto tu rządzi. A rządzący nie zawsze zwyciężą. Pan Komorowski obiecywał być prezydentem zarówno homoseksualistów, jak i obrońców krzyża smoleńskiego. Pora by wywiązał się ze swoich zobowiązań, bo nie chcę wierzyć w to, że umyślnie wywołał ten konflikt, jako kolejne narzędzie rozprawy z PiS-em i legendą śp. Lecha Kaczyńskiego.
Czy jest jakaś legenda? Odpowiedzią jest świeża informacja na temat złotych interesów robionych przez biura podróży, organizujących zwiedzanie grobu śp. prezydenta i jego małżonki na Wawelu. O tym, że tak będzie doskonale zdawało sobie sprawę środowisko Gazety Wyborczej. Dlatego tak mocno przeciwdziałali pomysłowi pochowania L. Kaczyńskiego na Wawelu. A przecież być na Wawelu i nie zobaczyć reszty? A jak zobaczą to dowiedzą się lub przypomną sobie, że sroce spod ogona Polak nie wypadł. Nie ważne czy katolik, socjalista, liberał, homoseksualista przecież Polak, z historią napawającą dumą. A my przecież zostaliśmy skazani przez tamto środowisko na wieczne poczucie gorszości, zacofania, winy.