Czy zadaniem asystenta jest kontrolowaniem zmuszanie i niemalże zastraszanie rodzin? Owszem uświadamiam im konsekwencje pewnych zachowań gdy trzeba, ale nie wchodzę co wizytę i nie traktuję ich jak osoby, które do niczego się nie nadają tylko staram się wspierać je i pomagać jak mogę i potrafię. Czuję jednak brak wsparcia ze strony innych np. pracowników socjalnych, kuratorów. Robię co mogę (oczywiście mam świadomość, że to rodzina musi chcieć zmian i od nich zależy to co będzie a ja mogę ich tylko mobilizować i pokazywać, że może być inaczej i lepiej), ale czasami dostaję od wyżej wymienionych służb wytyczne, z których jednoznacznie wynika, że muszę ich ZMUSIĆ do zrobienia czegokolwiek, bo inaczej będzie że to asystent beznadziejny, bo tego czy tamtego nie udało się zrobić. Nie wiem czy to tylko moje uczucie, ale momentami czuję się jak idiotka, której gdy nie uda się zmobilizować do zrobienia tego co chcą inni jest z automata kiepskim pracownikiem. Owszem udaje nam się czasem wypracować to, co oczekują inni, ale są rodziny, które nie chcą współpracować i tutaj nawet gdybym stanęła na rzęsach nie dam rady zrobić pewnych rzeczy (chyba, że zrobiłabym to - nie ukrywam - za nich).
„Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym, niż go zastaliście”