To jest kampania wyborcza. Przez pompowanie kasy w dodatkowy sprzęt, pokazują "pozytywne efekty" programu. Nikt z mediów nie zadał sobie nawet trudu żeby sprawdzić jak KDR działa w praktyce, wszyscy powielają tylko bezrefleksyjnie ministerialne statystyki. W naszym mieście karta się nie przyda do niczego, znaczy można sobie kreskę podzielić albo coś innego nie związanego z przeznaczeniem tych kart zrobić. Mało tego - w najbliższym dużym mieście, karta również się nie przyda, bo u nich wszystkie zniżki (których jest faktycznie sporo) przysługują na kartę miejską. Program KDR moim zdaniem to niewypał. Założenia może są i słuszne, ale program zniżek powinien mieć zdecydowanie szerszy zakres i powinno to być ustalane centralnie. Liczba wydanych kart nic nie wnosi, bo realnie to w ogóle nie wpływa na obniżenie kosztów utrzymania dzieci w rodzinach wielodzietnych. Ktoś gdzieś napisał - co da zniżka na basen czy kino, skoro nie stać mnie na jedzenie dla dzieci albo wyprawkę do szkoły dla nich.jednopytanie pisze:na marginesie: z tą KDR tp przesadzają, ludzie nie są zainteresowani, to booommmm już minęło a tutaj chcą nam nowy sprzęt dawać jakby nie wiadomo ile dziennie wniosków przyjmowaliśmy, a druga sprawa ile korzyści z tego mają te rodziny? wydaje mi się że większość tych ludzi karty w ogóle nie użyje, a przyszli po nią bo była darmowa... a ministerstwo się szczyci osiągnięciami i rzekomym obniżeniem kosztów życia takowej rodziny... ciekawe skąd oni wzięli te statystyki....