Koszty utrzymania dziecka w placówkach socjalizacyjnych? - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 1 z 2    [ Posty: 11 ]

Napisano: 12 wrz 2011, 10:11

Witam! Jestem nauczycielką z nauczania zintegrowanego. W klasie mam dwoje dzieci z domu dziecka, które nigdy nie mają potrzebnych przyborów. Słyszałam, że koszt utrzymania jednego dziecka w tej placówce kosztuje państwo miesięcznie 3100zł. Czy z tej kwoty 3100 opłacani są również pracownicy tam zatrudnieni? Czy sytuacja jest naprawdę tak ciężka, że nie mogę wymagać od tego dziecka podręczników, przyborów? Jak to się ma w praktyce tym bardziej, że wychowawcy tam zatrudnieni wręcz się skarżą na niskie płace ( etat, 3 lata stażu, na rękę 1250 zł?). Czy tak jest w rzeczywistości? Wiem, że to bardzo trudne dzieci, trzeba wszystko zrobić, jest się tam sprzątaczką, praczką, krawcową, kucharką. Jak to wygląda napiszcie mi prawdę. Czy brak podręczników to wina dyrekcji czy rzeczywiście z kwoty 3100 opłacani są pracownicy i na dziecko zostają grosze.
~anna


Napisano: 12 wrz 2011, 10:15

Jest tam pewnie tak źle jak mówią - ale książek wymagaj bezwzględnie!
~ale jaja

Napisano: 12 wrz 2011, 10:38

zeszyciki i książki dzieciaki muszą mieć to obowiązek placówki, my przy 2200 na dziecko (65% idzie na zatrudnienie) wyposażamy je we wszystko
~spoko

Napisano: 12 wrz 2011, 10:46

Niedawno byłam pedagogiem w takiej Placówce (nie przedłużono mi umowy bo zaszłam w ciążę) - o każdy grosz na dziecko musięliśmy się prosić. Książki i zeszyty miały zapewnione, ale już w trakcie roku szkolnego, aby uzupełnić to co się już zużyło, musięlismy kupować za własne pieniądze bo tak nigdy nie było na już kasy. Tzn. nie musielibyśmy ale co powiedzieć dziecku. Praca 24 h na dobę, w święta, niedziele, nocki - zarobek 1130 zł po dwóch latach pracy - umowa na czas określony:)
~agnieszka

Napisano: 12 wrz 2011, 10:51

Dzieci w placówkach dostają wszystko, tylko nie zawsze trafia to do szkoły. Czasem dzieciak wychodzi z placówki z pełnym wyposażeniem, wraca bez połowy rzeczy. Zepsuje, zgubi albo sprzeda. Oczywiście ma obowiązek dostać nowe. Mało to wychowawcze, ale nie ma innego wyjścia.
~etatysta

Napisano: 12 wrz 2011, 11:00

Potwierdzam, tak jest 3 100 zł idzie na utrzymanie obiektu ogrzewanie, wodę, wyzywienie 2 kierowców, administrację, pracowników, dyrektora, który zarabia 9,327 zł miesięcznie , ubór dla dzieci, itp. Dzieląc to na wszystkich wychowanków, uns kształtuje się ten koszt 3.800 na dziecko. Nasze dzieci często zostawiaja tornistry w szkole, albo zapominają zabrać książki z ławki na przerwie i gubią mnóstwo rzeczy. Nie mają wpojonego poczucia ochrony własnego sprzetu ani własności.
Proszę droga pani Anno o wyrozumiałość gdyz my jako wychowawcy robumy wszystko co w naszej mocy aby rok szkolny rozpoczęły z pełnym tornistrem książek , zewszytów, pisaków, kredek oraz innych przyborów szkolnych. Mamy sponsorów którzy wspomagaja nas w farby, bloki, nozyczki i wiele innych materiałów. Nasze dzieci niszczą, gubia oddają bo uważają, że to jest studnia bez dna!!! Jak w PRL-u państwowe tzn, niczyje.
Pozdrawiam.
~Kaja

Napisano: 12 wrz 2011, 11:25

młodsze dzieci niosa wszysko co potrzebne na poczatku roku szkolnego i to zostaje w szkole-niczego nie gubia jesli cos sie skonczy to nauczyciel prosi o przyniesienie.kazde dziecko podpisuje ze otrzymalo zestaw ksiazek i jest za nie odpowiedzialny sprawdza sie super-nie zapominaja,nie sprzedaja,nie wyrzucaja do kosza na smieci(starsi wychowankowie)bo w zamian tego trzeba kupic nowe a nie nowe buty lub wyjazd do kina.wszelkie przybory oprócz grubych zeszytów i brulionu dostajemy z darów-przywoża nowożeńcy lub dostarczaja nam ludzie dobrej woli.nauczyciele wrecz sa mile zaskoczeni ze dzieci maja takie łądne piórniki,wyposażenie,plecaki i tornistry
~zosia

Napisano: 12 wrz 2011, 11:49

tak.Sytuacja finansowa placówek jest kiepska no i dzieci często sprzedają otrzymane rzeczy.Aniołków z błękitnymi oczkami tu nie ma.
~wver

Napisano: 12 wrz 2011, 12:00

Zosiu a co jeśli dziecko sprzeda wyrzuci lub mu ukradną? Buty i tak musisz kupić, a na wyjazdy do kina z reguły nie ma pieniędzy - bo są \"ważniejsze\" wydatki. Dzieci są różne. Jednemu zależy i dba, a drugi ma wszystko w d.... A i tak mu się należy. To chory system i wór bez dna. Nawet jak koszty wzrosną dwukrotnie, to i tak będzie brakować. Pomimo, że pracownicy zarabiają coraz mniej, coraz mniej dzieci w grupach, koszty w przeliczeniu na wychowanka ciągle rosną, to i tak bez sponsorów te placówki nie dały by sobie rady.
~etatysta

Napisano: 12 wrz 2011, 12:11

Dziękuję za wypowiedzi. Te dzieciaki są trzeci rok w mojej klasie i jest to coroczny problem. Wychowawca tych dzieci to miła kobieta, ale zawsze mi mówi, że zgłaszała do dyrekcji, że dzieci potrzebują książek, ale kazała cierpliwie czekać. Zastanawia mnie tylko jedno, że po każdym weekendzie te dzieciaki opowiadają gdzie były np: kino, wycieczka, zakupy ubraniowe. Czasami to aż czuję się niezręcznie wobec dzieci z normalnych rodzin, gdzie nie ma funduszy na takie wyjazdy, ale na książki są. Czytając Wasze wypowiedzi i obserwując sytuację w tej placówce już 6 rok śmiem twierdzić, że to dyrekcja źle dysponuje kasą. Ponadto Wam współczuję. Praca za grosze, na okrągło, tak niedoceniana. Trzymajcie się. Powodzenia!
~anna


  
Strona 1 z 2    [ Posty: 11 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x