Napisano: 09 lip 2010, 22:30
droga załogo ops ursynów (a przynajmniej jej znaczna część):
z przebiegu ostatnich wypadków oraz wcześniejszych naszych przykrych doświadczeń nie trzeba być prorokiem, by domyśleć się, że w związku ostatnimi wydarzeniami i publikacjami w prasie spotkają nas niebawem retorsje i odwet, tak jakbyśmy my byli winni temu stanowi rzeczy. znów ktoś będzie próbował przerzucać na nas odpowiedzialność za to wszystko i rozpocznie szukanie winnych, tak jak miało to miejsce w przypadku bałaganu z usługami opiekuńczymi na przełomie ubiegłego i obecnego roku. nie było to tak dawno, więc nie muszę chyba przypominać czego nasłuchaliśmy się na pewnym zebraniu, że wszyscy jesteśmy temu winni i powinniśmy się wstydzić, nawet ci, którzy z usługami opiekuńczymi nie mają nic wspólnego... to niestety typowe działanie tego kogoś. najpierw narobić bałaganu i zwalić na innych robotę i winę. pamiętamy przecież jak w tych okolicznościach została zwolniona jedna z osób, ktoś inny też poniósł karę itd. ciekawe dlaczego takiej sytuacji nigdy wcześniej nie było?? może po prostu ktoś nie potrafi odpowiednio zorganizować procedury przetargowej, by nie dezorganizować pracy ośrodka, dlatego później musi organizować pracę podwładnym tak, jakby co najmniej klęska żywiołowa była. ale to niestety niejeden taki przypadek. to tylko jeden z przykładów... z resztą kolejny przykład w innym wątku na tym samym forum, który mam nadzieję, jest wszystkim znany.
i tu nasuwa się kilka bardzo ważnych pytań:
jak długo jeszcze będziemy na to pozwalać, ulegać każdemu widzimisię, oczekiwać pańskiej łaski??
czy nie potrafimy się zorganizować by walczyć z naruszaniem naszej własnej godności??
czy rzeczywiście chcemy żyć w otaczającej nas hipokryzji i udawać, że wszystko jest ok?? głupio się uśmiechać, a w duchu przeklinać i mieć do siebie żal??
wiem, że to może górnolotnie zabrzmi, ale to ma trafić do waszych sumień: tu chodzi o to byśmy mieli szacunek do samych siebie. bez tego niestety nie będziemy się szanować nawzajem.
nie pozwólmy na to by nas nadal zastraszano i skłócano w imię zasady: dziel i rządź. naprawdę możemy coś zrobić, by przeciwstawić się makiawelizmowi, tylko musimy być razem.
jeśli nic nie zrobimy, to będzie tylko gorzej.
ilu jeszcze dobrych pracowników musi odejść, by to zrozumieć??
(ciekawe tylko czy w efekcie będzie jeszcze z kim cokolwiek zrobić, jeśli będziemy zwlekać)
czy jeśli znów usłyszymy przykre słowa, oskarżenia i będzie szukanie zdrajców (a uwierzcie, nastąpi to niebawem), a ktoś będzie miał odwagę przeciwstawić się tym działaniom słowem, czy będziecie mieli odwagę stanąć za nim??
obudźcie się wreszcie ludzie!!!
ps. a do pana, który zapewne też to czyta:
dobra rada: przyczyn swoich niepowodzeń i nieszczęść proszę nie szukać w innych. raczej więcej autorefleksji polecam, zamiast chaotycznych kroków odwetowych i szukania na siłę własnych popleczników.