Nie obrażaj mnie a może i siebie. U mnie podwyżki są bo potrafimy o nie w gminie zadbać. A ty jak myślisz że twoje wynagrodzenie zależy od rządu to czekaj dalej. Z socjalnym pozdrowieniem. ... Ten wątek też już był. Poszukaj
ha, ha a jak to się robi żeby sobie "zadbać". Podaj receptę a 90 % Polaków też sobie zadba. Może jeszcze jak dyrektor potrafi jak to określasz zadbać, a może też dba tylko że bardziej o swój stołek i wizerunek oszczędnego
Temat drażliwy kikak, niestety masz rację. Nie potrafimy się zorganizować, nasz głos jest niesłyszany szczególnie w kwestiach wynagrodzeń. Szczególnie pracownicy w małych, gminnych ośrodkach mają żenująco niskie wynagrodzenia i tu się ciągle ich przekonuje - nie ma środków na podwyżki. Pracuję 35 lat, w tym w pomocy społecznej od 25 lat, mam specjalizacje I i II stopnia, wiele szkoleń i moje wynagrodzenie brutto to 2400 , moje młodsze koleżanki mają najniższą tylko taka reakcja pozostaje. W Polsce nie ma wytyczonej ścieżki zawodowej połączonej z wysokością wynagrodzenia-wszystko uznaniowe często zależne od sympatii bądź antypatii szefa. Traktuje się nas socjalnych marginalnie i taka jest rzeczywistość "SOCJALNYCH W POLSCE".
Działamy grupą w związku a nie pojedynczo by obrywać i się udaje. Nie narzekamy. Teraz reszta z naiwnością czeka aż politycy złożą obietnice wyborcze, może ktoś nawet coś socjalnym obieca bo to kilka głosów więcej i w listopadzie znów rozczarowanie.
Inni należą do związków, jest ich dużo i dlatego mają coś do powiedzenie w swojej sprawie.
Ile osób należy do związków wśród pracowników pomocy społecznej?
Nasza grupa wspomaga innych, chce być szanowana a nie potrafi pomóc sobie.
Ilość pracowników w związkach świadczy, że pozostali chcą by ktoś inny załatwiał coś za nich (gdzie się tego nauczyli ?).