walkę muszę zacząć na własnym podwórku ponieważ jak słyszę od kolegów z sąsiednich MOPS-ów praca pracy nie równa, w niektórych ośrodkach pracownik socjalny obsługuje 60 - 70 środowisk, nie wydaje decyzji, nie ubezpiecza, nie zajmuje się "obsługą" finansową pogrzebów osób bezdomnych, nie robi setek sprawozdań, w moim MGOPS mamy po 120- 150 środowisk i robimy wszystko od a do z, to czy my walczymy o to samo?
W wymiarze ogólnopolskim walczymy o sprawy bardzo zbliżone, lokalnie mamy trochę inne cele bo i specyfika jednostek jest różna - dlatego lokalne organizacje związkowe mają dbać o sprawy lokalne, a ich ogólnopolska reprezentacja (federacja) o sprawy uniwersalne. jedno drugiemu nie przeszkadza a wręcz uzupełniają się.
Trzeba ten czas znaleźć. Trzeba wykorzystać media lokalne i społecznościowe by sie spotykać i organizować. Walczycie o to samo ale zapału nie macie tyle samo i tu jest problem. Rodzi sie on z dysproporcji zarobkowych i rejonowych (ilość środowisk). Jeśli chcecie coś wywalczyć to musicie się zjednoczyć, mówić jednym głosem, posiadać takie same cele, wzajemnie się wspierać.
Co z resztą ja się pytam?! Nawet jeśli regularnie pisze tu załóżmy 300 pracowników to troszkę za mało. Co myśli reszta? Gdzie jest ta reszta? Nie jesteście spartanami. 300 to za mało.
Jest zbyt mało by cokolwiek organizować. Nawet wspólne spotkania na dzień prac. socj. są ograniczane tą samą ilością osób , inni nie chcą, tłumaczą się swoimi ważnymi zajęciami.
W OPSAch ludzie sa skłóceni, zawistni, nie potrafią pomagać współpracownikom .... taka rzeczywistość. Samo sobie zapracowaliście na to, ze nie potraficie sie zorganizowac i ze nie rozumiecie, ze każda inna osoba/pracownik jest tak samo ważny jak wy.