Pomocy!!! - Ośrodki Interwencji Kryzysowej

  
Strona 1 z 3    [ Posty: 22 ]

Napisano: 10 gru 2008, 11:19

Jestem rodziną zastępczą dla brata od kwietnia 2007 roku. Brat jest agresywnym nastolatkiem, ubliża mi w obecności innych i poza nią. Zdarzyło się, że podniósł na mnie rękę i zdemolował mieszkanie, ponieważ zwróciłam mu uwagę, że pił alkohol. Coraz częściej zdarza mu się unieść na mnie rękę , a wyzwiska, zabieranie moich rzeczy jest na porządku dziennym. Bardzo często pije alkohol. Przyznał mi się, że palił marihuanę. Wiem także, że jest uzależniony od papierosów. Zaczyna nie wracać na noce tak zrobił z 15 na 16 listopada oraz z 21 na 22 listopada. W szkole był zawsze słabym uczniem, ale w tej chwili zaczęły się wagary, a oceny jeszcze tak złe nie były. Dzięki wagarom posiada już ponad 60 godzin nieusprawiedliwionych, a dzięki swojemu zachowaniu na semestr ma zachowanie naganne. Nie raz proponowałam, aby poszedł do psychologa ze mną, niestety za każdym razem usłyszałam odpowiedź odmowną. Co prawda co jakiś czas chodzi do psychologa szkolnego. Jednak w tej chwili czuję, że potrzebne by mu było leczenie uzależnień oraz terapia psychologiczna. Jestem w tej chwili bardzo znerwicowanym człowiekiem. nie potrafię funkcjonować jak normalny człowiek. Codziennie słyszę o mojego 15-to letniego brata, że to wszystko moja winna, bo jak to on mówi: \" Czepiasz się i mie prowokujesz\". Jestem nauczycielem w domu nawet nie mogę się skupić, aby przygotować się do zajęć. Zgłaszałam to w opiece Pani jednak miała przyjść na początku listopada i nie przyszła. Złożyłam wniosek do Sądu, ale z tego co przeczytałam wynika, że tylko mogą mu przyzać kuratora, bo dobro dziecka jest najważniejsze. Rozumiem to, ale ja sie boję o swoje życie. On mi grozi, że jak trafi do ośrodka to żebym czekała na dzień kiedy wyjdzie, bo on zrobi ze mie warzywko, że będzie mie torturował. A wogóle to stwierdził, żebym w Sadzie powiedziała, że się poprawił . Jeżeli tego nie zrobię to powie, że go glodzę i że mój narzeczony go pobił, a jego koledzy to potwierdzą. Nikt do mnie nie przychodzi, bo się wstydzę, żeby nikogo nie wyzwał. Zresztą stwierdził, że jak ktoś przyjdzie to on tą osobę popędzi. Mieszkam z nim sama i boję się już nawet zasąć. Mam 25 lat a moje życie to ruina:( Pomóżcie nie wiem, co oprócz tego wniosku mogę zrobić? Jak zrezygnować z funkcji rodziny zastępczej. Ja chciałam mu pomóc, a teraz boję się o swoje zdrowie i życie Błagam pomóżcie...
~M


Napisano: 27 gru 2008, 16:00

strasznie współczuję Ci. Sama jestem Matką 14-latka który ma wszystko w nosie. Nie pije nie pali, nie wagaruje, ale nie słucha mnie wcale, nie uczy się ale chodzi do szkoły. ja jestem strasznie samotna w tej walce i mam świadomość, że z nikąd nie ma pomocy. Szukam w necie i tutaj też nie ma nadziei na pomoc. Nie wiem co Ci poradzić ale rozumiem Cię.
~AAA

Napisano: 30 gru 2008, 0:23

dziękuje
~M

Napisano: 05 sty 2009, 20:21

Możesz wystapić do sądu z prośbą o rozwiązanie rodziny zastępczej. zrób to jak najszybciej! nie warto tracić wlasnego zdrowia i cennego czasu. być może brak musi trafić do odpowiedniego ośrodka, gdzie bedzie mial dyscyplinę, opiekę specjalistów. być może brzmi strasznie, ale może to byc jedyna drogą, która pozwoli mu wyjść na tzw. ludzi.

pisz również do PCPR - brat powinien być objęty terapią psychologiczną, Tobie jako rodzinie zastępczej to sie należy (tzn. taka pomoc)

trzymam kciuki
pozdrawiam
~psycholog

Napisano: 14 sty 2009, 7:35

Dziękuję za te rady czekam teraz na badanie biegłych, dopiero będzie 20 stycznia, potem jeszcze będzie sprawa w Sądzie. Boję się czekania aż taki długiego okresu Dlaczego? Bo Marcin coraz częściej nie wraca na noce bez mojej zgody. Oczywiście dalej wagaruje. Ostatnio zdemolował mi mieszkanie, przewrócił stół rozrzucił śmieci po całym mieszkaniu, bo nie dostał papierosa od babci. Po całym zdarzeniu jeszce pytał mnie czy mu złotówki nie dam. To koszmar:(
~M

Napisano: 06 lut 2009, 14:46

bez względu na to na jakim etapie znajduje się postępowanie w sądzie rodzinnym - proponuje wzywać policję w takich sytuacjach. jest to niestety jedyne rozwiązanie. Powodzenia
~pracownik socjalny

Napisano: 23 lut 2009, 1:57

dziękuję, próbowałam. Po jedenej z takich sytuacji zadzwoniłam do Pana Dzielnicowego, bo akurat go widziałam na ulicy i chciałam, zeby na chwilę wszedł zobaczyć \"dzieło\" mojego brata. Jednak stwierdził, że nie ma czasu, chociaz przez okno Pana Dzielnicowego widzialam na ulicy . Pan stwirdzil ze moze nastepnego dnia wejsc, jak juz bylo po fakcie i poradzil mi przez telefon, żeby pisac o przyspieszenie sprawy. Czuje, ze jestem sama z tym wszystkim:( i nie ma nikogo kto by mi pomogl.Pan Kurator byl tydzien temu jak bylam w pracy, akurat moj brat nie poszedl sobie do szkoly, bo mu sie nie chcialo. W tym, czasie przyszla moja babcia,ktora mieszka ulice dalej ode mnie. Pan Kurator tylko stwierdzil, ze Marcin obiecal, że bedzie chodzil do szkoly i zeby sie nie martwic. Ja tyle razy mu mowilam , ze on nie raz tyle rzeczy obiecywal i nic z tego nie wynikalo, ale to chyba jak grochem o sciane. I tak bylo tym razem, bo w piatek znowu sobie do szkoly Marcin nie poszedl. Ja musze pracowac i nie mam mozliwosci wszystkiego sprawdzac. Co jakis czas kontaktuje sie z wychowawca Marcina i wiem jaka jest sytuacja, ale to wszystko, co moge w tej sytuacji. Czuje, ze nasz system jest dla bandytow a nie dla tych, co chca zyc spokojnie.
~marta

Napisano: 23 lut 2009, 18:06

droga marto jesteś bardzo dzielna, ale taż zastraszona, mój przyjaciel strach to zły doradca,napeno kochasz bardzo brata,a może najwyższy czas przestać się go bać, jeżeli nie chce twojej pomocy to dowidzenia niech radzi sobie sam, nic nie zrobisz na siłę pokaż mu że się go nie boisz,,wybacz że jestam bazwzgędna ale ja to przeżyłam.Przestań być kloszem ochronnym ,jesteś młoda, masz prawo do życia.To
że jesteś rodziną zastępczą to nie znaczy że twój przyjaciel strach będzie ci toważyszł tylko dlatego że czujesz się odpowiedzialna za brata który cię zastrasza i straszy i się go boisz.Naucz go ponosić konsekwencje za swoje czyny nabroiłeś tomasz problem powodzenia
~alicja

Napisano: 25 lut 2009, 19:15

Jestem świadoma tego wszystkiego, co piszesz Alicjo. Chcę, aby mój brat przeniósł się do swojego ojca. Napisałam kolejny wniosek do Sądu o rozwiązanie rodziny zastępczej tylko jeszcze nie mam siły go zanieść. W sumie podjęłam już decyzję, ale jest coś, co mnie powstrzymuje. Mój brat był owocem związku mamy z facetem, ktory nie powinnien się pojawić w jej życiu. Moj tata zmarł, gdy miałam 4,5 roku. mama chciała sobie ponownie ułożyć życie, popełniła błąd. Chociaż się z nim rozstała, ale wszystko, co się działo w domu odbiło saię na moim bracie i na mnie. Ja do 8 roku życia byłam wychowywana jak powinno być dziecko wychowywane. natomiast mój brat już nie. To wszystko go \"wypaczyło\" może dlatego się nad nim lituje i chce go chronić. A może chodzi o to, że mama przed śmiercią mnie prosiła o to, żebym się bratem zajęła. Zmarła na nowotwór w 2007 roku. To tez miało bardzo duży wpływ na Marcina, ale też wiem, że u mnie miał wszystko zapewnione. Starałam się jak mogłam, ale poległam. Bardzo mnie to boli, bo ciężko mi brata będzie oglądać na dnie, ale nie chcę już go bronic, bo wiem, że on ma swój rozum.
~marta

Napisano: 26 lut 2009, 3:33

pierwszy raz odwazylam sie wezwac policje. Moj brat mi zdemolowal mi znowu mieszkanie. Jest pod wplywem alkoholu i jak zobaczyl policje to uciekl. mam rozwalony monitor ledwo co działa, szybe w drzwiach od lazienki. Jestem zalamana. Postanowilam brata nie przyjac juz do domu, niech go zabiera jego ojciec. Dziekuje wszystkim za pomoc, teraz zostaje mi czekac na zakonczenie tej sprawy. Boje sie przyszlosci, ale muszę przetrwac
~marta


  
Strona 1 z 3    [ Posty: 22 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x