od półtora roku mam niebieską kartę powiem szczerze że nie wiele z tego wynikło wywalczyłam tyle że nie interweniuje policja ale mąż nadal pije.Brak podstaw do wezwania patrolu bo nie jest agresywny to tyle pozytywnych wiadomości.Moją gehenną był gops bo p Kierownik uznała że zmyślam zwymyślała mnie od kombinatorek pytała czy się leczę i że psycholog nic mi nie pomógł.mam takie pytanie czy to norma czy ja miałam pecha co robić jak człowiekowi rozpada się dom a osoba która ma pomagać szkodzi? żyję dlatego że mam małe córeczki i nie mogę ich zostawić ale współczuje każdej kobiecie która żyje w przemocy i zwraca się o pomoc czasami po wieloletniej krzywdzie
a dlaczego prowokacja? dlaczego pracownicy socjalni tak często nie mają sobie nic do zarzucenia, chociaż powinni? Jest tak cudownie i system pomocowy działa jak należy... To dlaczego takich głosów jak lili jest wokół tak wiele! Nie wszystkich można wrzucić do jednego worka. Ani spośród tych, którzy mają pomagać, ani tych, którzy na tę pomoc czekają.
Lila - pogadaj ze \"swoim\" pracownikiem socjalnym, niekoniecznie z panią kierownik. Albo z innym, z którym najlepiej Ci się rozmawia. Albo z dzielnicowym. Psychologiem. Znajdź tę osobę, z którą będziesz chciała pracować, powiedz, czego potrzebujesz, a ona jeśli sama nie będzie mogła Ci pomóc, to przynajmniej skieruje Cię do właściwych osób/instytucji.
Męża można zgłosić do GKRPA. A może mogłabyś poznać inne kobiety w podobnej sytuacji. Rozejrzyj się dobrze wokół siebie, a na pewno znajdziesz sojusznika w walce o normalne życie Twoje i Twoich dzieci.