w 2002 r( o ile pamietam) w październiku podjęłam bez zgody dyrektora ( bo nie dał mi pieniędzy ani urlopu szkolnego) wramach wlasnego urlopu i za kwote 3000zł - sama oplacilam szkolenie w zakresie pracy socjalnej specjalizację II stopnia w Katowicach na UJ ( byla to I tego typu specjalizacja w Polsce)
To nie spodobało sie mojej bezpośredniej przełożonej - koordynatorowi ( która nie zostala przyjęta bo nie spełniała warunków), zaczęło sie złosliwe dokładanie pracy, zmiana klientów ( kartotek, ulic) a mi wmawiano, że się nie wyrabiam ( wymuszanie coraz to nowych diagnoz od nowych klientów, zmiana rejonu ( ulic) innymi slowy, nie dawano mi urlopu, zmuszano do nadgodzin ( mialam po 5-7 wejść w środowisko dziennie ( wywiady śr.) zaczął się mobbing.
PO Koordynatora slała pisma do dyrekcji nigdy nie dostałam nawet ustnego upomnienia, a teraz nagle moje metody zaczely beć nie do przyjęcia bo nie przyjmowalam nowych kartotek), ze nie wyrabiam się ( chociaż zamiast 50 karotek miałam 120 - prowadzilam tzw rodziny wielodysfunkcyjne ( \"problemowe\") wiec powinnam miec ograniczoną ilosć kartotek - chociaz pracowałam niezgodnie z doba roboczą - bo z wywiadow przychodzilam o 18-19 tej ) nie dbano o to i nie dawano mi urlopu - czesto o to była wojna aż w dyrekcji ( szkolenie spec. mialam w poniedzialki) w rezultacie skończyło sie to w kwietniu 2004r z reakcją depresyjną wylądowałam na ponad miesięcznym L-4 ( ps.
Szkolenie ukończyłam, ale projektu nie oddalam, a to było warunkiem dopuszczenia do egzaminu specjalizacji II stopnia.
No i w efekcie zostałam zdegradowana po przyjściu z chorobowego do starszego pracownika socjalnego - wypowiedziano mi place i pracę, bylam u adwokata, ktory mi wprost powiedział, ze to mobbing, ale bedzie trudno udowodnić i jak chcę dalej pracować to mam sobie dac spokój. Ja wówczas bralam psychotropy z powodu reakcji depresyjnej ( przez pół roku) wiec zrezygnowalam, a w 2006r znowu podjęłam szkolenie, ktore ukończyłam w 2007r w ramach środków unijnych ( wtedy zmienila sie juz ustawa i nie mieli wyjścia dali mi urlop szkoleniowy) a szkolenie w wys. 6000 zl ja mialam za darmo. Chciałam zrobić projekt CIS, dyrekcja podjęła ze mną rozmowy, ale Kierowniczka nie miała wiedzy, aby to wdrożyć w życie ( w sądzie Dyrektorka zeznała, że nie dawała wiary abym mogla taki projekt stworzyć)
W wypowiedzeniu płacy i pracy stanęły za mną zwiazki zawodowe stąd wypowiedziano mi stanowisko specjalisty ( w 2004r) i odizolowano od reszty pracownikow socjalnych do marca 2009r - potem umarła przewodnicząca Zwiazków, a ja się wypisałam w kwietniu 2009r i w czerwcu po konferencji zostalam zwolniona.
Sąd Rejonowy uznał, ze zostałamzwolniona z rażącym naruszeniem prawa, dyrekcja się odwołała i w Sądzie Apelacyjnym przegrałam ( leczyłam juz wówczas ostra reakcję na stres, a teraz stres pourazowy) jest juz coraz lepiej wiec lada chwila wracam do pracy - oczywiście nie do OPS-u bo tam juz nie widze dla siebie miejsca, ale jako pracownik socjalny w CIS - pracuję nad projektem w ramach organizacji pozarządowej - ot w skrócie moja historia - jak widzicie ja się nie poddaję:)
to jest twoja historia,
mnie zastanawia, co ma zgoda kogokolwiek do napisania zaliczeniowego projektu? cytuję \"Chciałam zrobić projekt CIS, dyrekcja podjęła ze mną rozmowy, ale Kierowniczka nie miała wiedzy, \"
powinnas zwrócić te 6 tyś
Nie nie powinnam zwrócić bo szkolenie ukończyłam, a tylko nie oddałam projektu, którego do dzisiaj nie wdrożyłam w życie.
Kiedy kończyłam szkolenie w 2007r to już nie wystarczało pokazać gotowy projekt - ten projekt miał być na tyle realny, ze w karcie zaliczeniowej było napisane \"wdrożenie projektu\", a podstawowa kwestia dotyczyła tego, że w moim przypadku instytucją tworzącą miał byc prezydent miasta ( wówczas kiedy jeszcze pracowałam w OPS) zwodzono mnie ( było spotkanie z kadrowa, dwiema dyrektorkami i kierowniczką - wstępnie omawiałyśmy warunki utworzenia CIS, kadrowa zażyczyła sobie abym przedstawiła ilosc osób, które mialyby być dodatkowo zatrudnione,) uzgodniono nastepne spotkanie, ale później zaczęto przekładać, aż do zwolnienia włącznie.
Cały czas wówczas juz z ramienia OPS uczestniczyłam w Radzie Programowej KIS ( Klub Integracji Społecznej) no i poźniej po zwolnieniu z OPS kierownictwo KIS nie dawało mi spokoju i czekało cierpliwie aż wyzdrowieję ( powiem szczerze, że podziwiam ich za cierpliwość i jestem niezmiernie wdzięczna, że jednak we mnie wierzą) teraz działamy w ramach organizacji pozarządowych - idzie jak po grudzie przede wszystkim ze względu na moje problemy zdrowotne, ale cały czas do przodu