Były działacz PZPR, były przewodniczący Unii Wolności, były prezes NBP i ciągle aktualny autorytet medialny Leszek Balcerowicz jest zniesmaczony. Nie podobają mu się polityczne powiązania wchodzącej w skład Rady Polityki Pieniężnej Zyty Gilowskiej. Niedoszły noblista sugeruje, że w czasie, gdy Rada Polityki Pieniężnej kierowana była przez niego, uwikłania tego typu nie występowały! Czy dzięki rezygnacji z kierowania Unią Wolności Balcerowicz stał się z dnia na dzień apolitycznym fachowcem?
Zaangażowanie w propagandowe akcje wspierające wejście Polski do UE powodowało, że Balcerowicz - ku zdumieniu rodaków - zapewniał ich, iż ceny większości towarów i usług po wejściu Polski do UE nie zmienią się lub spadną!
Mimo że prezes NBP \"oczekiwał\" spadku cen, apelował do społeczeństwa o czujność wobec spekulantów i telefoniczne zgłaszanie punktów handlowych, w których towary drożeją! Trwająca kilka miesięcy słynna akcja \"Pilnuj cen!\" zakończyła się całkowitą klapą... Balcerowicz nie upilnował cen, a unijni komisarze zabrali się do wyliczeń, ile to mięsa, mleka, ryżu, czosnku czy maślanki nagromadzili polscy \"spekulanci\" w czasie, gdy w naszym kraju było zbyt tanio... Mądrzejsi o doświadczenia sprzed lat łatwiej możemy ocenić \"uczciwość\" diagnoz stawianych przez Leszka Balcerowicza. Akcje medialne ówczesnego szefa NBP były uczciwą, opartą na ekonomicznej wiedzy \"kampanią informacyjną\" czy... polityczną propagandą? A jak należałoby oceniać aktualne wypowiedzi naszego najsłynniejszego ekonomisty politycznego?
O co toczyła się wojna z Polską, najlepiej wiedział ten, kto ją rozpętał. Premier rządu rosyjskiego i bolszewicki dyktator Lenin już po przegranej Bitwie Warszawskiej tak charakteryzował sytuację geopolityczną z perspektywy Kremla: \"Wiedzieliśmy dobrze, że rozbijając armię polską (...), rozbijamy cały światowy system stosunków międzynarodowych. (...) Polska wojna była najważniejszym punktem zwrotnym nie tylko w polityce Rosji Sowieckiej, ale także w polityce światowej. (...) Wszystko tam, w Europie, było do wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji\". Sam Piłsudski wiktorię 15 sierpnia 1920 r. precyzował jednoznacznie: \"Ta wojna omal nie wstrząsnęła losami całego cywilizowanego świata, a dzieło zwycięstwa naszego stworzyło podstawy dziejowe\".
O tym właśnie jest \"1920. Bitwa Warszawska\". Film oczekiwany od dawna, prawdziwa, niesłychanie sugestywna panorama Cudu nad Wisłą, zrealizowana przy pomocy najnowszych technologii filmowych i artystycznych. Jerzy Hoffman ukazał, jak w 1920 roku, podobnie jak przed wiekami, na terytorium Rzeczypospolitej w rzeczywistości toczyła się bitwa o Europę. Sołdaci i komisarze Armii Czerwonej palą, mordują, niszczą, gwałcą, rabują. Te obrazy filmu są zgodne z przekazami historycznymi z 1920 roku. Bolszewicy przecież dosłownie traktowali hasło Lenina \"Naprzód na Zachód - przez trupa Polski do serca Europy!\". Znakomite są sceny batalistyczne filmu, a wśród nich wstrząsająca śmierć w boju pod Ossowem ks. Ignacego Skorupki z krzyżem w wysoko uniesionej ręce. W filmie widzimy najważniejsze postacie tamtych zmagań, akcja filmu toczy się zarówno w gabinetach Kremla, jak i w głównej kwaterze Marszałka Piłsudskiego. Lenin, Stalin, Trocki - właściwie po raz pierwszy w filmie fabularnym widzimy aktorów grających tych komunistycznych morderców i ludobójców. Dbałość realizatorów filmu, aby był on jak najbardziej dokumentem z epoki, rzuca się po prostu w oczy: tysiące żołnierzy polskich i sowieckich, szarże polskich ułanów i czerwonych kozaków, pociągi pancerne, szara piechota i kawaleria, także ówczesne samochody, sprzęt bojowy - wszystko to robi wrażenie wręcz dokumentu. Szczególnie takim dokumentem jest krwawa bitwa o Radzymin oraz wspaniale filmowana z lotu ptaka szarża polskich ułanów.
Ale film Jerzego Hoffmana to przecież fabuła. W tle Bitwy Warszawskiej mamy miłość młodego polskiego oficera Jana i jego narzeczonej Oli. Oboje świadomie wybierają rozstanie, ponieważ miłość Ojczyzny i obrona Polski przed rosyjskim agresorem jest ważniejsza od ich osobistej namiętności. Z filmowego i artystycznego punktu widzenia to bardzo, bardzo trudny wątek, aby z prawdziwego patriotyzmu młodych bohaterów nie zrobić banalnego kiczu. Nawet to jest w tym filmie wzruszająco prawdziwe, a przecież dramatycznych scen, które się ogląda z napięciem i ze ściśniętym gardłem, jest w tym filmie mnóstwo. I gdyby się zastanowić, czy był już w kinie polskim taki film, który by łączył wielką politykę, wojnę i znakomite sceny batalistyczne, wreszcie miłość, nienawiść, bohaterstwo - to takiego filmu przed \"Bitwą Warszawską\" nie było. Oczywiście z wyjątkiem \"Potopu\" tego samego reżysera, ale czterdzieści lat temu była inna technologia filmowa. Poza wszystkim \"1920. Bitwa Warszawska\" to niewątpliwie film edukacyjny, chociaż krytycy mogą zarzucić, że brak w nim wielu postaci historycznych, wielu wydarzeń, wielu faktów. To prawda, ale to przecież fabularna panorama polskiej wiktorii 1920 roku, a nie naukowa monografia czy encyklopedia. Niestety, najsłabsza w tym filmie jest rola Daniela Olbrychskiego jako Piłsudskiego. To nieporozumienie, to karykatura Marszałka.