Napisano: 26 mar 2013, 18:03
Widoczne były też pikiety w kilku miastach regionu. W Katowicach niespełna 200 związkowców pikietowało Śląski Urząd Wojewódzki. W Jastrzębiu Zdroju grupa protestujących przeszła ulicami miasta przed biuro posła PO Krzysztofa Gadowskiego. Byli wśród nich m.in. domagający się podwyżek pracownicy miejscowego sądu. Formalnie wtorkowy strajk był protestem solidarnościowym z pracownikami sądownictwa, którzy nie mają prawa do takiego protestu.
Przemarsze i pikiety były też w Siemianowicach Śląskich, Świętochłowicach, Rybniku i Sosnowcu.
W służbie zdrowia, zgodnie z zapowiedziami, personel nie odszedł od łóżek pacjentów, ograniczając się do oflagowania placówek i akcji informacyjnych. Pacjenci nie odczuli też - według informacji zebranych przez PAP - zapowiadanego przez związkowców strajku włoskiego.
Protest objął również część szkół - według związkowców czynny strajk objął ok. 150 placówek, a 800 innych było oflagowanych. Według kuratorium protestowano w ok. 75 placówkach. Nie było zajęć na Uniwersytecie Śląskim, ponieważ z powodu strajku ogłoszono godziny rektorskie - studenci mieli w tym czasie wolne.
Wśród zakładów przemysłowych, które maksymalnie dwie godziny później niż zwykle rozpoczęły pracę, były m.in. śląskie kopalnie, jednak np. w Katowickim Holdingu Węglowym do strajku przyłączyła się mniej więcej trzecia część załogi. Pracodawcy wskazują, że ewentualny ubytek w wydobyciu węgla będzie można ocenić w środę, jednak z pewnością nie będzie on znaczący, a potencjalne straty nie będą dotkliwe. Strajk odbył się też w hutach i innych zakładach.
Nie było go w dużych fabrykach motoryzacyjnych, np. w gliwickim Oplu i tyskim Fiacie.\"
Z tego co wiem w gliwickim Oplu zagrożono ewentualnym strajkujacym i zastraszono ludzi zwolnieniem z pracy.
Mimo to skalę zjawiska osób niezadowolonych lub wręcz oburzonych polityka rzadu widać już i nie mozna tego ignorować tylko brać się do rzetelnej pracy, albo poprzez dymisję zrezygnować ze stanowiska
Dzidka