Napisano: 21 lis 2013, 12:05
Aniela opisała szczątkowo sytuację ze swojego punktu widzenia. Trudno oczekiwać, aby opisywała fakty niekorzystne dla niej i wcale nie chcę powiedzieć, że prawda leży gdzieś po środku, bo czasami tak nie jest. Chcę powiedzieć, że to samo zdarzenie opisywane przez różne osoby, stojące w różnym miejscu od epicentrum wygląda inaczej, a czasami zupełnie inaczej.
Zakaz zbliżania się jest środkiem karnym orzekanym przy wyrokach skazujących, a nie na życzenia jednej ze stron konfliktu.
\"Sąd może orzec obowiązek powstrzymywania się od przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, zakaz kontaktowania się z określonymi osobami, zakaz zbliżania się do określonych osób, zakaz opuszczania określonego miejsca pobytu bez zgody sądu lub nakaz opuszczenia lokalu zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonym, gdy sprawca popełnił przestępstwo przeciwko wolności seksualnej i obyczajności na szkodę małoletniego oraz wobec sprawcy, który popełnił przestępstwo z użyciem przemocy\".
Jeżeli występowało przestępstwo opisywane w art. 207 kk lub inne to powinien był wiedzieć o tym dzielnicowy, ZI, sąd. Jeżeli przychodzi taki pomysł do głowy podczas sprawy rozwodowej to MOŻE świadczyć o typowym dla tego okresu w życiu człowieka kryzysie emocjonalnym oraz o chęci odwetu na partnerze z nokautem włącznie.
Anielko, najlepszą pomoc uzyskasz w realu: policjant, prokurator, psycholog no i prawnik. Wszyscy ci specjaliści są zatrudnieni urzędach gminy lub ops i udzielaja porad bezpłatnie.Szukając porady tutaj niepotrzebnie rozbujasz i tak niespokojne emocje.