asystent - praca niedookreślona, niebezpieczna, niewdzięczna i wykańczająca psychicznie i baardzo niebezpieczna
rzeczywiście, pewnie kawy bym nie odmówiła, ale 1 raz miałam taką sytuację, że wyszłam z domu i powiedziałam sobie: K.... nigdy więcej"
przepraszam za dosadność ale tak było, do pracy wróciłam bo alternatywą było bezrobocie, a jeść coś trzeba
sytuacja o której piszę:
mieszkanie w pegeerowskim bloku, 4 piętro, matka i 27 letni syn alkoholik
na klatce słyszę krzyki, domyśliłam się że u nich, wzywam policję (ty ku... zabije cię, zaje... szmato)
wchodzę , na wprost kuchnia i okno, kobieta przy oknie, między mną a nią syn, pijany, zaciśnięte do uderzenia pięści, w szale, tak potwornym szale, że mnie nie poznał (pracowaliśmy 2 lata), nóż na blacie, rozstrzaskana butelka na stole, kobieta trzęsie się i płacze
syn krzyczy, że ją : Upi...., itp.
nie będę opisywać dokładnie, ostatecznie zanim przyjechała policja (20 minut) udało mi się stanąć między synem a matką, zabrałam nóż.
chłopak został uspokojony przez policję.
bezpieczeństwo? jakie? czy w tym momencie powinnam nie wchodzić? a jeżeli by matkę skrzywdził, zabił? czekać na policję? a potem by było: asystent był i nic nie zrobił....
a może by mnie wynieśli? może... i co wtedy by napisali o asystencie, że źle pracowała bo dał się zabić...