Witam; z pewna doza nieśmiałości bo nie wiem czy jestem tutaj chetnie widzianym gosciem - ponieważ jednk wchodzicie na bardzo poważne tematy ( wiary i zaburzeń oraz chorob psychicznych zwiazanych z kwestią wytworzonej dzisiaj atmosfery strachu i lęku przed życiem) odważylam sie zaryzykować i wtrącić swoje zdanie z racji swojego doświadczenia w tych kwestiach.
Ortodoksja jak czytam dużo przeszłaś ostatnimi czasy i nie chciałabym Ciebie narażać na dodatkowe stresy więc jeżeli Tobie cokolwiek nie pasuje w mojej wypowiedzi to uczcviwie od razu powiedz co aby nie było niedomówień.
Chcialam Tobie tylko powiedzieć, że to co mnie osobiście bardzo pomogło to wnikliwe studiowanie Biblii, dzięki temu nie opuściłam rąk tylko złożyłam je do modlitwy.
Nie dziwię sie, że Pismo Świete jest i było w przeszłości tak pietnowane i niszczone; bo ludzie, a nawet ksieża ( ktorzy również sa tylko ludźmi - zawodza, ale Słowo Boże nigdy mnie nie zawiodło).
Chociz moi rodzice już nie żyją to mogę stwierdzić, że dali mi solidne podstawy abym się nie załamała: wiarę!
Nie chcę tutj wyjśc na jakiegoś oszołoma bo to poważna sprawa i indywidualna dla każdego oraz bardzo osobista, ale moim zdaniem nie powinnaś się wstydzić i drwić z tego, że cienką nitką uchwyciłaś się Boskiej Prawicy bo mnie Ona uratował życie i jeszcze nigdy do tej pory nie czułam się tak wyzwolona i tak świadoma jak obecnie.
Teraz już jestem zdrowa bo nie boję się nikogo oprócz Boga i chociż jeszcze nie z wszystkim nadążam to wiem, że czlowieka który wierzy można zgiąć, ale nie złamać.
Ortodoksja - każda skrajność to dewiacja pisał autor "Piętna". Pozdrawiam i życzę abyś nabrała pewności i nie bała się uczuć, Ares pozdrawiam Ciebie bo przejść od Z do A to też skrajność

.
I nie poczytujcie mojej wypowiedzi jako wymądrzanie się bo ja to piszę tylko po to abyście nie musieli uczyć się na wlasnych błędach jeżeli to nie jest konieczne, no ale to Wy zadecydujecie. Jeszcze raz Ws pozdrawim