Napisano: 14 paź 2013, 2:41
Monika, jest wiele racjonalnych, troskliwych, typowo ludzkich przesłanek w tym, co napisałaś.
Przede wszystkim wymyka się spod rozważań innych tu piszących fakt, iż MKRPA/GKRPA są dla ludzi, a nie ludzie dla nich. Komisje kierują daną osobę, wobec której stwierdzono chorobę alkoholową, na dobrowolne leczenie. Zatem nie przymusowe, które władnym jest orzec tylko sąd.
Jeśli osoba zobowiązana do dobrowolnego leczenia nie stawia się na terapię, bo przeszkodą jest to, że pracuje jako jedyny żywiciel rodziny do późnych godzin wieczornych, a akurat nie po tym czasie odbywają się spotkania grup terapeutycznych, to trudno obwiniać zobowiązanego za tę sytuację i przypisywać mu brak dobrej woli.
Nie na miejscu więc jest \"główkowanie\", jak tu chłopu dowalić: niech sobie weźmie urlop albo chorobowe.
Po pierwsze urlop ma służyć odpoczynkowi od pracy i spędzeniu czasu z rodziną, zaś \"planowane chorobowe\" mogłoby zaskutkować \"podziękowaniem za pracę\".
Oczywiście nie ośmielę się zaproponować, by spotkania terapeutyczne dostosować do możliwości klientów, czyli przesunięcie ich w czasie, bo zaraz mi terapeuci skoczą do gardła.
Dlatego też bardziej optowałbym za tym, aby zobowiązanego do leczenia odwykowego namawiać usilnie do abstynencji takiej od siebie: po przyjściu z roboty nie piję i już!
Działania proceduralne natomiast, w ramach NK, można prowadzić dalej, póki nie stwierdzi się ustania przemocy, chociaż z drugiej strony zastanawiające jest to, że nie daje się wiary słowom ofiar, iż zdarzenie mogło być incydentalne, jednorazowe. A dlaczegóż by nie?