Czuję że kończy sie coś ważnego. Że to co przede mną jest wielką niewiadomą. Czuję jak płynie czas. Mam wrażenie że nie korzystam z życia tak jak należy i że coś bezpowrotnie tracę.
Poza tym do myślenia zawsze mi dają reportaże w tv traktujące o ludziach czekających na przeszczepy, ciężko chorych dzieciakach, bezdomnych.
Też tak macie? Skąd się biorą te refleksje połączone z dziwnym niepokojem?