Dziecko z DD do RZ - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 2 z 4    [ Posty: 38 ]

Napisano: 31 sty 2013, 13:08

W postanowieniu sądu powinno być wyraźnie określone miejsce pobytu dziecka. Praktyki polegające na \"swoistych umowach między sądem i ośrodkami pomocy\" co do pozostawienia decyzji co do wyboru placówki zakwestionował NIK (raport z 2012) oraz kontrola po wydarzeniach w RZ Pucku. Rolą PCPR/MOPR itd. jest wykonywanie orzeczeń sądów, a nie decydowanie o sposobie ich realizacji. Życie pokazuje że pozostawienie swobody decyzji powiatom to jak dać małpie brzytwę.
Rozumiem też motywacje urzędników decydujących o skierowaniu dziecka do placówki zamiast do RZ. Po wspomnianych wydarzeniach w Pucku wyraźnie widać, że wolą \"dmuchać na zimne\", tym bardziej jeśli dziecko miałoby trafić do innego powiatu.
~etatysta


Napisano: 31 sty 2013, 13:48

Zgadzam się z wami. Powroty należą do rzadkości jednak działać w tym kierunku należy. To, że system jest nidoskonały to fakt niepodważalny. Z własnego doświadczenia wiem, że czasmi brak chęci, woli współpracy. Trwa wymiana pism, wszyscy twierdzą, że zrobili co było można a efektów brak. Osobiście nie mogę zrozumieć jak można \"ukrywać\" dzieciaki w placówkach. Sam staram się tam gdzie to jest możliwe aby dziaciaki trafiały do rodzin zastepczych. Udało się nam to w trzech przypadkach. Współdziałanie nas, tych na dole czasami czyni więcej dobra niż się możemy spodziewać. Kiedy widzę nowego wychwoanka w placówce stawiam sobie pytanie. Co możemy zrobić, z kim rozmawiać, kogo zaangażować aby jego pobyt był możliwie najkrótszy. Pozdrawiam.
~Marcin

Napisano: 31 sty 2013, 13:58

a u mnie inny problem- wracają dzieci z rodzin zastępczych do placówki, bo sobie nie radzą, bo dzieci niegrzeczne, to niech placówka się męczy
niedawno państwo -rodzina zastępcza - przyjechala obejrzeć 3 dzieci ze swojego powiatu, żeby ewentualnie zabrać ich ze sobą- niestety jeden z chłopców lat 13- sprawiający problemy nie przeszedł oględzin i pozostał w placówce mimo, że protestowaliśmy, że nie powinno się rozdzielać rodzeństwa! i co z tego- rodzina zastępcza przyjechała ze skierowaniem dla dwójki dzieci i je zabrała.Efekt jest taki, że chlopak jest na ucieczce od 3 miesięcy. to tyle w tym temacie
~Barbara

Napisano: 31 sty 2013, 14:15

etatysta....piszesz, że urzędnicy wolą dmuchać na zimne i wolą skierować dziecko do placówki niż RZ po wydarzeniach w Pucku. To co się stało w Pucku nigdy nie powinno się wydarzyć, ale widać, że po pierwszej tragedii nikt prawidłowo nie zareagował i wina leży po stronie wielu urzędników. W placówkach też różnie bywa, ostatnio ktoś tutaj na forum napisał jak to dyrektor placówki bez zalecenia lekarza podaje małym dzieciom lek hydroxyzynę, \"bo dzieci są za głośno i go denerwują\".
Barbaro....piszesz, że masz problem, ale odwrotny...a wiesz może jaką pomoc oferują powiaty RZ, gdy dzieci wymagają leczenia i mnóstwa uwagi? Jak na razie żadną, a pieniędzy mnóstwo i starcza na wszystko łącznie ze specjalistycznym leczeniem. Napisałaś, że państwo - rodzina zastępcza przyjechała obejrzeć 3 dzieci i jedno pozostało, bo nie przeszło oględzin. Nie wiem dlaczego w takim razie dostali skierowanie na pozostałą dwójkę.
Co tu dużo pisać, opinie będą dwie. Są złe RZ, które nie powinny pełnić takiej funkcji i co najmniej jedną znałam osobiście (już nią nie jest) i są złe placówki.
Moje pierwsze pytanie dotyczyło tylko tego dlaczego żadna placówka nie wykazała minimum zainteresowania moją propozycją, nie próbowała mnie przekonać, że może nie mają dziecka w wieku przedszkolnym, ale trochę starsze itd., a dzieci w tych placówkach jest ponad 150-cioro....
~Denis

Napisano: 31 sty 2013, 14:16

\"rodzina zastępcza - przyjechala obejrzeć 3 dzieci ze swojego powiatu\" - to powinno być karalne! Jak można w taki sposób traktować człowieka. Barbaro pracujesz w placówce op-wych czy w ZOO gdzie byle kto może przyjść i obejrzeć sobie dzieci? Można by przy okazji bilety sprzedawać.
Albo jak schronisko - \"pojedziemy do domu dziecka to sobie wybierzesz jakiegoś braciszka, jak się znudzi albo urośnie za duży to się go odda\"
Jakiś urzędas zdecydował, że dziecko trafi do rodziny nie widząc nawet dziecka na oczy. Nikt się nie pyta dzieci czy w ogóle chcą iść do rodzin zastępczych. Nie każde dziecko ma na to ochotę. Dzieci mają swoje domy i swoich rodziców. Dla nich świat jest prosty. Co trzeba mieć w głowie żeby zdecydować się wziąć do domu obce dzieci nie o nich nie wiedząc i nie mając z nimi wcześniej żadnych relacji.
~etatysta

Napisano: 31 sty 2013, 14:30

Najpierw \"wezmę dziecko albo 2, wszystko jedno jakie\" a potem pretensje że dziecko \"takie i owakie\" i \"ile pracy i wysiłku\", że \"nie wiedziałem/am że takie problemy\". Wszystko przez ten bidul...
~etatysta

Napisano: 31 sty 2013, 14:31

Tak sobie myślę, że bardzo dużo zależy z kim współpracujemy w PCPR. Ja naprawdę mam szczęście. Pracownicy naszego PCPR to nie urzędnicy. Wszelkie sprawy dzieciaków szeroku konsultujemy i mamy to czego u Was brakuje - współracy. Głowa do góry. Trudności i problemy są po to aby je rozwiązywać.
~Marcin

Napisano: 31 sty 2013, 14:31

Witam . czytając wasze wpisy mam podobne odczucie, że czynnik finansowy jest tu najważniejszy, a nie dobro dziecka. Tylko my w placówkach nie możemy oddać dzieci do rodziny tu już są nad nami MOPRy, a one tak podchodzą do stawy ja widzicie.i doświadczacie. Ale co z tym zrobić , może rzecznik praw dziecka ?
~liza

Napisano: 31 sty 2013, 14:33

etatysta.......rozdzielanie rodzeństwa powinno być karane, ale dalszej części postu nie rozumiem. Z jednej strony burzysz się jak można dzieci przyjeżdżać i oglądać, z drugiej jak można wziąć do domu obce dzieci nic o nich nie wiedząc i nie mając wcześniej z nimi kontaktu. Proszę Cię powiedz mi w jaki sposób można nawiązać kontakt z dzieckiem będącym w DD? Jest placówka 30-km od mojego domu, nie potrzebują wolontariuszy, nie chcą rodzin zaprzyjaźnionych. Mam przeszkolenie dla RZ, jestem absolwentką Studium Nauczycielskiego kierunek wychowanie przedszkolne i co jak placówka nie ma żadnych potrzeb? Jak można poznać jakiekolwiek dziecko?
~Denis

Napisano: 31 sty 2013, 14:46

a pracownicy domu dziecka mogą poznać swoich przyszłych wychowanków? nie, mają miejsce więc przyjmują, a potem to już wina tych wstrętnych domów dziecka
wszystkie dzieci nasze są, potrzebują pomocy i to powinno się liczyć. Rodziny zastępcze, a także rodzinne domy dziecka najchętniej przyjmują dzieci z bardzo odległych powiatów, a to dlatego, żeby zbyt często rodzice tych dzieci nie nachodzili ich w domu i nie daj boże nie mieli jakiś wymagań, zastrzeżeń
w moim powiecie są 2 rodzinne domy dziecka i nie ma tam ani jednego dziecka z powiatu!!!
do Denis- przychodziła do nas bardzo miła pani, która chciała być rodz zast dla chłopca, ale niestety przeraziła się jego zachowaniem i...bez słowa przestała przychodzić
nie twierdzę, że tak jest wszędzie ale podaję przykład ze swego podwórka
~Weronika



  
Strona 2 z 4    [ Posty: 38 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x