szczerze mówiąc jeśli te osoby same nie zechcą się za siebie wziąż, to nikłe szanse na powodzenie. jestem kuratorem i wiem jak taka praca wyglada, my coś robimy na siłę, uzależniony nawet jeśli zostanie skierowany na przymusowe leczenie to wcale nie powiedziane, że wyjdzie z nałogu. zazwyczaj wracają do porzedniego trybu życia. ale trzeba próbować bo nic nie robić to jeszcze gorzej. a nuż się komuś jednak uda pomóc. przede wszystkim trzeba dużo wytrwałości, cierpliwości i gadać gadać i gadać.
Zwracam sie z ogromną prośba do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc.Trzy lata temu pochowałam 33letnią córkę i wychowuję po niej dziecko.Obecnie muszę wyprowadzić się z mieszkania w którym mieszkałam 30 lat gdyż po śmierci córki moje nieudane przez lat małżeństwo runęło.Mając 60 lat zaczynam życie od nowa z niewielką różnicą nie jestem już zdolna do pracy i mam głodową emeryturę.Serdecznie proszę o pomoc.