A ja mam wrażenie, że cały czas rozmowę na temat placówek prowadzi się w oderwaniu od potrzeb dzieci. W placówkach są takie dzieci, dla których znacznie lepszym rozwiązaniem zamiast pobytu jest powrót do domu, są też takie które powinny być raczej w rodzinach zastępczych i są takie, które wymagają specjalnych i profesjonalnych oddziaływań. Dla jednych wskazane są placówki małe i rodzinne dla innych duże i profesjonalne (bo nie ma czegoś takiego jak małe tanie i profesjonalne).
Wrzucanie wszystkiego do jednego kotła i opowiadanie o placówkach nie ma sensu. Nikogo jednak nie interesują dzieci i ich rzeczywiste potrzeby. Najważniejsze żeby był \"wór\", do którego można \"wrzucić\" wszystkie problemy sądów i samorządów. Placówki op-wych to takie \"zsypy\" do których trafiają wszystkie nieudane pomysły pracowników socjalnych, kuratorów i sędziów, urzędników w starostwach, nauczycieli itd. Po umieszczeniu w placówce można spokojnie zapomnieć o problemie (niech się teraz inni martwią).
Do tego nadzór, sposób kierowania i finansowania, który jest generatorem patologii w samych placówkach, bo odbywa się w oczywistym konflikcie interesów różnych instytucji. Wszystko co robi się z placówkami nie ma żadnego związku z dobrem dziecka, a jest tylko walką o interesy zaangażowanych w to grup zawodowych (urzędników na poziomie województw i samorządów, dyrektorów, wychowawców itd..)