podopieczni-wkład własny - Przemoc w rodzinie, Asystent Rodziny

  
Strona 1 z 2    [ Posty: 11 ]

Napisano: 18 cze 2015, 9:40

Czy powinnam swojej podopiecznej pożyczyć pieniądze na wyjazd do szpitala (ok.70km, kilkudniowy pobyt z dzieckiem)?
Czy wspieracie swoich podopiecznych rzeczami od siebie, z własnej kasy? np. ciuchy używane, jedzenie?

Mam taką jedną podopieczną, której mi szkoda. Mąż co ma przepija, ona się nie daje i tłumaczy, że kasy nie ma i mu nie daje na nic. Dwójka dzieci w wieku szkolnym. Obiad w domu? To tylko zupa
grażyna 66


Napisano: 18 cze 2015, 10:23

Odradzam. Jak raz pożyczysz to w przyszłości będą oczekiwać, że zawsze będziesz pożyczać. Z resztą nie na tym polega nasza praca żeby wyręczać, a pomagać. Jeśli mąż jest alkoholikiem motywuj go aby poszedł na leczenie albo żonę żeby odeszła od niego. Pożyczając jej pieniądze nic się u nich nigdy nie zmieni bo mąż ma na picie, a żona ma na domowe wydatki.

Ja osobiście nic swojego nigdy rodzinom nie daję. Ciuchy załatwiam od innym ludzi, jedzenie tylko z darów, nie wożę własnym samochodem.
Plush

Napisano: 18 cze 2015, 10:26

Facet po 3 terapiach, z każdej wracał pijany. Żona nie odejdzie bo to małżeństwo z blisko 30letnim stażem, więc co ludzie powiedzą. Z resztą nie ma dokąd. Proponowałam jej, ale nie chce.
grażyna 66

Napisano: 18 cze 2015, 10:51

też bym nie pożyczyła pieniędzy, pomoc rzeczowa może być jakiaś odzież , jedzienie z jakiś darów jak najbardziej przekazuje swoim podopiecznym, a nie kwalifikują się na zasiłek okresowy albo na jakiś inny, możesz jej pomóc gospodarować pieniążkami jak dostanie. Jeśli rodzina dostanie zasiłek pomagam jej rozdysponować na co przeznaczyć, najlepiej motywować do podjęcia pracy , a mąż jak nie daje na rodzinę to wniosek do sądu o alimenty na dzieci wtedy ma na papierze , że ma dać na dzieci .
olqa

Napisano: 18 cze 2015, 11:16

Rozdysponowywanie pieniędzmi to punkt stały naszej pracy, ale cóż, jak ona zawsze ma nieplanowane wydatki.. Czyli co, nie pożyczać i od siebie nic nie dawać...
grażyna 66

Napisano: 18 cze 2015, 12:09

nie pożyczać pieniędzy.
ale sama się zastanawiam czy np ubrania po swoim dziecku dać i mówić że to ode mnie... ?
espresso

Napisano: 18 cze 2015, 12:09

ja robię tak:
- kasy NIGDY ABSOLUTNIE nie pożyczam!!!!!

- nie zabieram swoim autem, bo nie jestem od tego - niech tak sami kombinują by mieć jakiś transport, rower, pożyczone auto(z kierowcą), autobusy, pociągi, tramwaje, albo piechota!!

- nauczysz ich wozić będziesz musiała już to robić, bo co raz pomogłaś a innym razem nie pomożesz - wytkną Ci to; a niech coś się stanie podczas jazdy, to TY ponosisz jako kierowca CAŁKOWITĄ odpowiedzialność za pasażerów. Nie i koniec!

- ubrania przywożę rodzinom, ale najpierw się pytam, czy jak będę miała dobre ubrania które ktoś przyniesie do ops to mogę przywieźć. mówię zawsze że ubrania są zawsze czyste i uprane. jeżeli rodzina wyrazi zgodę to przywożę co jakiś czas, jak coś mi się uzbiera. w tych ubraniach są m. in. moje, mojej rodziny, pewne źródła, więc zawożę; ale nie przyznaje sie że to moje, bo to jest najmniej ważne. ważne że ja wiem, że to jest sprawdzone źródło.

- no i motywowanie, do zmiany.

Za Ciebie nikt nie przeżyje Twojego życia i nie rozwiąże twoich problemów, więc nie rób tak z innymi.
jaaaa

Napisano: 18 cze 2015, 13:17

Świetne posumowanie.
Plush

Napisano: 23 cze 2015, 14:06

A ja mam zgoła inne przemyślenia... Oczywiście Wasze stanowisko jest nie bez racji ale im dłużej żyję i pracuję tym rzadziej zdarza mi się używać słów "nigdy" "zawsze" absolutnie". U nas różnie bywa - zdarzało się, że w wyjątkowych i pilnych sytuacjach pożyczał i kurator, i terapeuta na przykład, na zasadzie zasiłek celowy przyznany, oddane, wtajemniczeni wszyscy zainteresowani. W pełni rozumiem ile szkody można wyrządzić, wyręczając klientów w czymkolwiek. Ale żyjemy wśród ludzi, dla ludzi. Wszelka aktywność opiera się na relacjach z ludźmi. Każdy jest chyba czasem w takiej sytuacji, kiedy dzięki czyjejś doraźnej pomocy idzie dalej. I nie rozleniwia to tylko daje siłę. Nie zawsze wszystko da się przełożyć na procedury, formuły, to jak powinno być a jak nie. ale jak zwykle, wszystko zależy od kontekstu.
Chociaż w tym przypadku, jeśli wyjazd jest zaplanowany, na pewno da się zorganizować pomoc finansową (pomoc z art. 108 na przykład albo jeśli rodzina przekracza dochód, zasiłek specjalny - konieczność ratowania zdrowia). U moich rodzin to się sprawdza ale dzięki temu, że jest odpowiednia współpraca między wszystkimi zainteresowanymi...
Z pomocą materialną robię tak samo jak jaaaa, tzn znajomi wiedzą, gdzie pracuję i oddają rzeczy po dzieciach dla moich rodzin, są wśród nich także rzeczy mojej rodziny, których już nie używam. Dostarczanie tego rodzaju pomocy traktuję jako zwyczajny ekologiczno-społeczny rozsądek. Z rodziną i znajomymi też wymieniamy się różnymi rzeczami zamiast kupować nowe, w ramach tzw odpowiedzialnej konsumpcji :D Poza tym uważam, że w dzisiejszych czasach nawet jeśli rodzice pracują, bardzo trudno jest wygospodarować środki na wszystkie niezbędne dla dzieci rzeczy nawet przy dobrej gospodarności. Z resztą, "moje" rodziny jak mają jakieś rzeczy w dobrym stanie już niepotrzebne, oddają mi dla innych rodzin, następuje swego rodzaju wymiana za moim pośrednictwem. Często widzę,że rodzice zwyczajnie mają potrzebę się odwdzięczyć bo coś otrzymali i lubią wiedzieć, że tez mogą komuś pomóc. Ktoś dostał buty dla dziecka, to za jakiś czas proponuje mi na przykład różową firankę do pokoju dziewczynki, no bo" dostał a u chłopaków przecież nie powiesi". I inna mama się cieszy, że może córkom okno przystroić. Ja w ogóle promuję u rodzin podejście ekologiczne - pokazuję globalne korzyści ze stosowania rzeczy używanych, dzięki czemu rodziny dostrzegają jakieś pozytywy zamiast wyłącznie "jestem biedny więc muszę donaszać rzeczy po kimś innym".
Tak więc ciuchy, meble, AGD owszem, jedzenie - nie, własna kasa - system, który opisałam na początku jest dla mnie dopuszczalny. Ale w sytuacji "potrzebuję na wyjazd, oddam Pani zaraz jak otrzymam alimenty/wypłatę/zasiłek w przyszłym miesiącu", bez pośrednictwa OPS-u nie (w tym momencie dołożylibyśmy tylko cegiełkę do systemu zadłużenia, w którym często klienci funkcjonują, tak myślę).
Lisbeth

Napisano: 23 cze 2015, 20:26

Ciekawe podejście po kwestii pożyczania swoich pieniędzy rodzinom choć moim zdaniem mija się to z celem asystentury z jednego prostego względu: gdyby rodzina nie miała ar skąd wzięłaby pieniądze? Najprawdopodobniej zaoszczędziłaby lub pożyczyła od kogoś innego, ale to wcale nie pomaga wyjść z błędnego koła zadłużenia, bo jednak kiedyś komuś będzie trzeba oddać te pieniądze, czy to sąsiad czy ar.
Plush



  
Strona 1 z 2    [ Posty: 11 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x