Wiecie co... nie mam siły do swoich podopiecznych. Mam taką, co mi mówi jedną wersję, a ps mówi drugą. Kłamie mi w żywe oczy. I powiedzcie, w jakim świetle mnie to stawia....
Trzeba się przyzwyczaić. Jeśli ps jest mądry to będzie wiedział komu wierzyć. Nasi klienci notorycznie kłamią i takie są fakty i to się chyba nigdy nie zmieni.
Ja tez ostatnio jestem ciągle zmęczona moimi rodzinami i już mi się nic nie chce...
Spokojnie, za parę miesięcy się wyluzujesz, a potem kompletnie zobojętniejesz na to co o tobie mówią
Mnie już praktycznie nic nie rusza.
Wytrwałości życzę i dużego dystansu do klientów
podopieczni kłamią non stop, fakt jedno mówią nam a co innego pracownikom socjalnym. w każdym razie mimo wszystko pracownicy są po mojej stronie... nie warto się załamywać, skoro pracownik socj nie pomógł np. przez 8 lat swojej pracy danej rodzinie, to jakim cudem mamy my jako asystenci pomóc w rok... nie realne, no chyba że przypadek lekki...
Chyba nie ma asystenta, który nie wiedziałby o czym mówisz.
Ja pracuję od roku i niestety nie zobojętniałam. Wręcz przeciwnie. Kryzys mnie dopadł. Pracuję 24 na dobę, bo nawet jak nie pracuję nie mogę uwolnić się od problemów podopiecznych. Śnią mi się po nocach.
Rodzina, z którą udało się wypracować najwięcej nagle cofnęła się do samego początku. Rok pracy poooszedł nie powiem w co.
Inna, z którą pracowało się najprzyjemniej też wycięła taki numer, że kapcie spadają. Jak się okazało kłamali i kombinowali cały czas.
Przydałby się z miesiąc wakacji...
Załamka
Ja robię na zleceniu, więc o urlopie mogę tylko pomarzyć. Poszłabym bez chwili zastanowienia, ale wiem o czym mówisz i dlatego właśnie powątpiewam w sens asystentury - gdy jesteśmy obok to jeszcze świat się nie wali, ale gdy się wycofamy - hulaj dusza! Zmiany jeśli się dokonują, nie dokonują się z wewnętrznej potrzeby klientów tylko z obawy przed konsekwencjami. Nie wiem czy jest szansa na realne zmiany nawet po 3 latach współpracy... Ja już nic nie wiem. Czuję, że skończę w psychiatryku.
pracownik socjalny ,który idzie na wywiad i ,gdzieś ukradkiem setkę przechyla ,to dlatego ,że "martwi " się o podopiecznego ? Albo ,te ludzkie problemy "wciągnęły " tę osobę do świata patologii...