Chyba nie ma asystenta, który nie wiedziałby o czym mówisz.
Ja pracuję od roku i niestety nie zobojętniałam. Wręcz przeciwnie. Kryzys mnie dopadł. Pracuję 24 na dobę, bo nawet jak nie pracuję nie mogę uwolnić się od problemów podopiecznych. Śnią mi się po nocach.
Rodzina, z którą udało się wypracować najwięcej nagle cofnęła się do samego początku. Rok pracy poooszedł nie powiem w co.
Inna, z którą pracowało się najprzyjemniej też wycięła taki numer, że kapcie spadają. Jak się okazało kłamali i kombinowali cały czas.
Przydałby się z miesiąc wakacji...
Załamka
