Jak sobie radzicie w takich warunkach pogodowych docierać do rodzin?
Bo ja robie niestety w ciągu dnia o jedną rodzinę mniej niż zwykle. Chodzę na piechotę. Tylko jak to wytłumaczyć dyrekcji, która zimę ogląda zza biurka przez okno i nie ma pojęcia o tym że mróz i śnieg nie dają długo chodzić. Jak to wogóle jest z nami? Należy sie jakaś przerwa na gorącą herbatę ciągu dnia pracy? I jak to potem dokumentować? Że niby zatrzymałam się w przydrożnym barze żeby nogi i ręce odmarzły?