My bardzo chętnie przyjmujemy wolontariuszy.. nie ma ich wielu.. AKtualnie mamy dwóch ale nawet jak przyjdzie raz w tygodniu na 2 godziny to Dzieciaki mają kontakt z innym \"dobrym\" dorosłym - maja więcej pozytywnych wzorców a i czas często inaczej spędzony , możliwa dłuższa praca jeden na jeden. Bywały i wizyty jednorazowe i nie widzę w tym nic złego
Napisałam już, że to sformułowanie mi nie wyszło. Ale dla mnie to takie bliższe zainteresowaniem dzieckiem na które wychowawcy po prostu nie mają zbyt wiele czasu. Może wysłuchaniem tego co było w szkole, pomocy w odrobieniu lekcji czy wspólna gra. Takie niby nic...
w domu dziecka w ciągu tygodnia dziecko ma kontakt czasami nawet z 15 osobami dorosłymi, myślisz, że jest potrzebna kolejna dorosła osoba która wchodzi i \"wysłuchuje\"?
Jak sobie to wyobrażasz? Wychowawca rozmawia z dziećmi, pomaga przy odrabianiu lekcji czy gra po to by mieć kontakt z dzieckiem. By wiedzieć co sie u dziecka dzieje i skutecznie reagować (w szkole, w rodzinie czy też w ddz) Wolontariusz wchodząc przejmuje ten kontakt. Osłabia relację dziecka z wychowawcą. To taka \"dobra ciocia\" co nie musi wymagać a tylko dobro daje. I co gorsza zwykle (tu chyba powinnam napisać ZAWSZE) ma odmienne zdanie niż wychowawca i to z prostej przyczyny. Wychowawca wie więcej o dziecku i nie może tą wiedzą podzielić się z wolontariuszem, a wolontariusz ma informacje tylko od dziecka i na bazie tego buduje swoje teorie.
Mieliśmy już takie dobre ciocie co to kwestionowały metody wychowawcze i nawet godzinę ciszy nocnej. Nauczeni bardzo negatywnym doświadczeniem zrezygnowaliśmy z wolontariuszy, mamy tylko korepetytorów.
Marianna wobec tego co napisałaś Twoje podejście mnie nie dziwi... szkoda tylko, że Wasz dd tak trafiał..
Myśmy mieli i mamy cudownych wolontariuszy. Nigdy nie podważali naszego zdania.. No i \"nasze\" Dzieci mają tylko dwoje stałych opiekunów... więc dodatkowa osoba dorosła jest tą 3 czy 4 a nie ..16..
U nas mamy wolontariuszy, ale oni wykonują konkretną pracę. Jeden prowadzi zajecia sportowe, inny zajęcia plastyczne i jeszcze jeden co zajmuje się fotografowaniem. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Dodam, że tych co to przychodzą i nie mają nic do zaoferowania odprawiamy z kwitkiem. Mamy też niestety praktykantów, z nimi to dopiero jest problem
A my przyjmujemy i wolontariuszy i praktykantów, podpisujemy stosowne dokumenty /umowa wolontariacka, kodeks etyczny wolontariusza, kodeks etyczny praktykanta/ i zarówno wolontariusz jak i praktykant wykonują przydzielone przez opiekuna wolontariatu lub praktyk zadania i pod jego kierunkiem i nadzorem, jeżeli osoba taka jest sprawdzona i godna zaufania to może ewentualnie działać samodzielnie, ale zawsze za zgodą opiekuna lub wychowawcy będącego na dyżurze. Osoba niepokorna może czasami wnieść coś nowego, zwrócić uwagę na coś nad czym my przechodzimy do porządku dziennego i naprawdę może przynieść wiele dobrego. Ważne jest pierwsze spotkanie i ustalenie zasad, nikomu nie wolno podważać autorytetu drugiej osoby, ani dyrektorowi, ani wychowawcy ani wolontariuszowi ani praktykantowi. Natomiast konstruktywna krytyka jest bardzo ale to bardzo pomocna.
Bardzo niepokornym oraz \"niedostosowanym\" po prostu dziękujemy, ale każdy dostaje szansę. Pamiętajmy, że kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu, też stawialiśmy pierwsze kroki w pracy zawodowej i różnie bywało.
Pozdrawiam.