Czy ktoś rozumie dlaczego rzecznik praw dziecka jest tylko reprezentantem wychowanków MOW? Dlaczego ma w nosie dzieci z placówek opiekuńczo – wychowawczych? Dlaczego uważa, że do domów dziecka muszą być urlopowani zdemoralizowani wychowankowie, którzy mają orzeczone dwie placówki, w tym resocjalizacyjną? Dlaczego nie pomyśli, nie dowie się, że taki wychowanek niszczy całą pracę wychowawczą i poczucie bezpieczeństwa pozostałych dzieci? Dlaczego nie może być tak jak kilkanaście lat temu, kiedy to MOWy odpowiadały za dziecko do jego usamodzielnienia? Podobnie było z SOSW. Rozdzielenie placówek do różnych ministerstw było bezsensowne i właśnie tak to teraz wygląda. Jaki jest sens by dziecko podlegało dwóm placówkom?? Czy ktoś mi to wytłumaczy bo obserwując pracę rzecznika nie liczę na to, że zrozumiem jego intencje. Posłów też nie rozumiem.
ano taki, że część dzieciaków nie ma fizycznie obecnych rodziców ... więc gdyby nie urlopowanie do ddz to spędziłyby całe swoje młode życie w MOW
my z oporami ale podjęliśmy decyzję by jednak nie wnioskować o skreślenie ale urlopować dziecko nadal do nas , bo chłopak został sam jak palec ... my jesteśmy dla niego jedynym przylądkiem nadziei ... póki co bardzo się stara i nikt nie ma do niego zastrzeżeń podczas urlopowania
w poprzednich latach z innymi dzieciakami było podobnie ... choć oczywiście obawy zawsze są
No to macie szczęście. My mamy bardzo przemocowe, wulgarne, palące, uciekające i nadużywające, a w placówce dzieciaki od 3 roku życia wzwyż. Pilnie obserwują i uczą się jak można inaczej funkcjonować, albo się po ludzku boją się agresywnych przybyszy. Przepustki przypadają na okres niestabilnej sytuacji w placówce - wyjazdy jednych dzieci, przyjazdy placówkowych, urlopy, łączenie grup. Dzieciakom z MOW to wszystko jedno wiedzą, że są na chwilę i robią swoje. Dzieciaki z SOSW dla upośledzonych umysłowo gubią się, tęsknią za kolegami z ośrodka itp. Jeżeli to komuś w czymś pomaga, to chciałabym wiedzieć komu? Dzieciom nie bo są przerzucane z jednej placówki do drugiej. I tu i tam nie są u siebie. Do 2000 roku dzieci podlegały jednej placówce, jednemu ministerstwu, jednorodnemu systemowi wychowawczemu, identyfikowały się z konkretnym miejscem. Z MOW i SOSW wyjeżdżały latem na obozy, turnusy rehabilitacyjne itd, były usamodzielnianie, a tak rzuca się nimi i rozwala całą dotychczasową pracę. To po co udawać, że to dla dobra dzieci?
El - to wszystko dla pieniędzy. Resort edukacji rozporządzeniem w 2004 r. \"umył ręce\". Skoro pomoc społeczna tak się \"rwała\" do opieki i wychowania, to niech ma
Z drugiej strony, to gdyby zabrakło na stanie w placówkach tych dzieci, to dopiero by się narobiło pustych miejsc. A tak, dziećmi na co dzień zajmuje się resort edukacji, a placówki opw dostają i tak kasę na ich utrzymanie
Marianna - tylko dlaczego, jeżeli proponujemy inny termin, w tym samym miesiącu, argument jaki pada, to taki, że zamykają MOW i dlatego dzieciaki muszą natychmiast wyjechać? W więzieniu przepustki dostaje się za dobre sprawowanie i oczywiście po sprawdzeniu czy ma gdzie jechać. MOW narzucają terminy i mimo, że dzieciak sprawia im ogromne problemy wysyłają na przepustki. W nagrodę??
Etatysta ma rację - chodzi przede wszystkim o pieniądze. Kiedy po wyrzuceniu placówek z MEN w 2004 przywrócili MOW i SOSW tak się porobiło.
z zamykaniem placówki to kit! poza tym sąd wydaje zgody na urlopowanie! fajnie jest mieć jednego, dwóch wychowanków a nie całą grupę. na własne życzenie delikwent trafił do MOW, przecież dom dziecka jest be.to niech siedzi w MOW-ie.
a co zrobic z naszym wych. MOW-u ,który wykorzystywał (molestował seksualnie)wczesniej dzieci w naszym dd;on też ma przyjeżdzac do naszej placówki na urlopowania(rodziców już nie ma!)w czasie np.świąt?!