wspólny posiłek? - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 1 z 2    [ Posty: 13 ]

Napisano: 27 lut 2016, 20:39

Jak rozwiązana jest u Was sprawa posiłków jecie z dziećmi (oczywiście symboliczne ilości) czy patrzycie jak wychowankowie jedzą? U nas nowy dyrektor zabronił nam jeść z dziećmi.Mamy patrzeć i liczyć ile zjedzą.
izabelamat.


Napisano: 28 lut 2016, 0:49

witam. problem stary jak swiat, ale niegdyś rozwiazany na szczeblu ministerialnym. I nie wazne ze odpowiedzi udzielił MEN. Resort jest nieistotny bo chodzi o postrzeganie zagadnienia.
Poniżej jest odpowiedź MEN . Została zamieeszczona bodajże w Kalendarzu Nauczycielskim na rok 2004. To taki gruby niebieski kalendarz, gdyby ktoś chciał dotrzeć do źródła.

Zasady odpłatności za posiłki spożywane przez nauczycieli w stołówkach szkolnych.

Ministerstwo Edukacji Narodowej w piśmie z dnia 01 lutego 1994 r. (nr rej. DOK-1743-1MCh/94) wyjaśnia przedmiotową sprawę. Oto treść mniejszego pisma:

„Uwzględniając postulaty związków zawodowych zrzeszających pracowników oświaty i wychowania, okoliczność, że spożywanie posiłków przez wychowawców placówek opiekuńczo wychowawczych wspólnie z wychowankami tych placówek jest jednym z elementów realizacji zadań wychowawczych w ramach obowiązków służbowych, a fakt, że liczba nauczycieli korzystających z wyżywienia w stołówkach szkolnych w stosunku do ogółu uczniów korzystających z tych posiłków jest niewielka, proszę o przyjęcie następujących zasad ustalania odpłatności za posiłki spożywane przez pracowników szkół (placówek) w stołówkach szkolnych:

1. Z uprawnień do posiłków z częściową odpłatnością, skalkulowaną w wysokości kosztu zakupu surowca zużytego do przyrządzenia posiłku, tj. bez narzutu na koszty administracyjno – rzeczowe, mogą korzystać:

a) wychowawcy spożywający posiłki wraz z dziećmi (młodzieżą) w ramach wykonywania obowiązków opiekuńczo – wychowawczych,

b) nauczyciele praktycznej nauki zawodu zatrudnieni przy przyrządzaniu posiłków w warsztatach szkolnych gastronomicznych, w których nie zatrudnia się kucharzy.


2. W przypadkach nie wymienionych w pkt. 1 niniejszego pisma, pracownicy szkół i placówek maja prawo do korzystania z posiłków w stołówkach prowadzonych dla dzieci i młodzieży w cenie skalkulowanej w wysokości kosztu zakupu surowca zużytego do sporządzenia posiłku oraz ustalonego przez dyrektora szkoły (placówki) ryczałtu na koszty administracyjno – rzeczowe.

3. Wpływy osiągnięte z tytułu uwzględnionych w cenie posiłku kwot ryczałtu na koszty administracyjno – rzeczowe winny być zarachowane na środki specjalne, z których mogą być finansowane wydatki rzeczowe związane z funkcjonowaniem stołówki”.


 Piotr Ciborski, Tomasz Rutkowski :Karta nauczyciela. Zmiany od sierpnia 2004 roku. Wydanie VII zaktualizowane, s.123.
Autorzy są inspektorami Państwowej Inspekcji Pracy specjalizującymi się w zagadnieniach ochrony pracy, autorami wielu komentarzy, a także poradników przeznaczonych dla praktyki gospodarczej.
mmariusz

Napisano: 28 lut 2016, 1:47

Chodzi o to aby kwestii wspólnego spożywania posiłków nie traktować jako zagadnienia socjalnego, ale jako kwestie opiekuńczo wychowawcza. tzn:
- zagraj z dziećmi w siatkówkę.
- ubierz z dziećmi choinkę
- obejrzyj z dziećmi telewizje, pojedź do kina, idź na spacer
- zjedz z dziećmi obiad.
To ważna kwestia. Bądź uczestnikiem pewnych sytuacji, a nie tylko obserwatorem
mmariusz

Napisano: 28 lut 2016, 17:27

u nas dyrektor zabronił jeść posiłków w ogóle
tarzan

Napisano: 28 lut 2016, 19:54

Jak to w ogóle? Cała dniówka na głodnego?:)
U nas tak różnie, w tygodniu posiłki wydawane w kuchni, zupy zawsze zostaje więc można zjeść ale drugie danie wyliczone na wychowanków tzn. np. 14 kotletów i nic nadto. Kolacje i śniadania robimy sami to cos tam można skubnąć. W sobotę i niedzielę gotujemy cały dzień sami - nie wyobrażam sobie, że podaje niedzielny obiad, dzieci jedzą a ja stoję i patrzę:( Chociaż nie jest to uregulowane jakoś odgórnie.
MoJe

Napisano: 28 lut 2016, 21:16

:roll: :roll:

Powiem to jasno, i wg swoich kryteriów oceny.
dyrektorzy którzy wogole i dla zasady zabraniają jedzenia posiłków z dziećmi sa po prostu głupimi, pewnie zastraszonym ludźmi , bojącymi sie pewnie wytłumacz głosy zazdrości, przytyków, pomawiania o luksusy w domu dziecka polegające na tym ze wychowawcy jędza.... Jak niegdyś dyrektorzy OPSów zabraniali pracownikom socjalnym trzymania szklanki z kawa na biurko, bo petenci niezadowoleni :( :o
Poniekąd można pokusić sie o tezę, iz uważają to za coś niewłaściwego. Jedzenie wychowawcy razem z dziećmi to wg nich obraz niewłaściwy. ja rozumiem , klawisz w zakładzie karnym ...ok, zrozumiałe, nie po to jest by spędzać z więźniem czas wspólnie.
ale wychowawca, występujący w roli klawisza, osoby która nie ma miejsca przy stole, nie dzieli posiłku z innymi....
A tyle jest pustego halowego gadania że placówka ma być jak dom, ja rodzina.
wg mojej oceny, nie powinno chodzić o socjal. Absolutnie. Wychowawca ma być współuczestnikiem tej sytuacji.
dyrektor wręcz powinien mówić że wychowawca ma usiąść z dziećmi do stołu i razem z nimi konsumować posiłek.
I oczywiście zapłacić. zamiast 30 porcji kupić 32, przy czym za 2 zapłacą wychowawcy ze swojej kieszeni. Nikt tu nie mówi o objadaniu dzieci ani okradaniu
Inna kwestia , ze można do pracy z zupka chińską przychodzić
Takie rozumowanie prowadziłoby do absurdów ze nie wolno z ciepła korzystać, obejrzeć z dziećmi telewizji, itd itd bo to dla dzieci a nie dla pracowników


MoJe pisz e zę zupa zostaje i można zjeśc.... Nie o to chodzi. Pani lub Pan wychowawca ma zejść z dziećmi na stołówkę, lub zasiąść do stołu i razem z dziec ma zjeść. Tego dyrektor wrec powinien od wychowawców oczekiwać. I drugorzędne powinno być zainteresowanie czy Pan głodny czy nie. Tak jak obecność na sali filmowej - nie interesuje mnie że pan oglądał ten film , ma Pan na widowni osiąść z dziećmi.
Hallo !!, Państwo dyrektorzy !! Co wy wyprawiata ??? :lol: :lol:
mmariusz

Napisano: 29 lut 2016, 11:30

Witaj Mariusz, jak zwykle prosto do celu. :D :D
mmariusz pisze: Takie rozumowanie prowadziłoby do absurdów ze nie wolno z ciepła korzystać, obejrzeć z dziećmi telewizji, itd itd bo to dla dzieci a nie dla pracowników
Nie jest to jak sądzę pogląd odosobniony i wpisuje się w styl zarządzania placówką przez NIEKTÓRE osoby. Od razu uprzedzę atak i zarzut o atakowanie dyrektorów, że nie atakuję dyrektorów, ale odnoszę się do sytuacji, które z różnym natężeniem zdarzają się w różnych placówkach. Jeśli ktoś poczuje się urażony, tzn. że problem może go dotyczyć. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Warto powiedzieć prawdę a nie półprawdę lub ze strachu milczeć. Przykładem może być taka wypowiedź z sąsiedniego wątku, chociaż takich "kwiatków" można pewnie znaleźć więcej:
ccc pisze:mmariuszu - a tak lekko inaczej. Co faktycznie robisz na tej nocce? tak z ciekawosci? Bo na dniowce juz zauwazyem ze siedzisz na forum?
A teraz nie mi a sobie odpowiedz ile na tej nocce faktycznie poswiecasz na prace a ile na obejrzenie telewizji, mala ub wieksza drzemke, kawke, herbake, jakies rozmowy przez tel czy inne swoje "przyjemnosci"??
Fakt - praca jest wymagajaca, odbija sie na rodinie, psychice, powinna byc lepiej platna i lepiej zorganizowana odgornie..
Domyślam się, że jest to wypowiedź dyrektora (aczkolwiek wśród pozostałej kadry też się zdarzają osoby o podobnym stylu myslenia). Jest to przykład autokratycznego stylu myślenia i kierowania, z nakierowaniem na ludzi a nie na zadania. Ktoś, kto tak myśli i funkcjonuje zleca i rozlicza ludzi z czynności, a nie z efektów ich pracy. Taki "kapo" będzie liczył Ci czas spędzony w pracy z kubkiem kawy, talerzem zupy, w fotelu etc. Policzy gramaturę zjedzonych posiłków, ilość zużytego papieru itd. i uzna, że zamiast pracować wykorzystujesz placówkę. Wychodzi bowiem z założenia, że w "pracy się pracuje" czyli wykonuje tylko czynności związane z pracą. Jakakolwiek aktywność niekolidująca z pracą, ale wykonywana w jej trakcie jest już niemile widziana. Najlepiej żeby pracownik do pracy przychodził najedzony z załatwionymi wszystkimi potrzebami fizjologicznymi (lub w pampersie) i przez cały czas wykonywał jedynie czynności związane z pracą (może np. przez 8 godzin odkurzać w jednym miejscu), ale nie może siąść przed telewizorem z dzieckiem i wspólnie obejrzeć jakiegoś programu. Nadmienię, że niektórzy wychowawcy uprawiają ten styl zarządzania w pracy z dziećmi samodzielnie ustalając cele i sposoby realizacji nie licząc się z ich potrzebami w myśl zasady "wychowanek odpoczywający lub nie wykonywujący zleconych zadań, to wychowanek leniwy".
Styl ten nigdy nie sprawdzał się w instytucjach zatrudniających osoby wykształcone na odpowiedzialnych stanowiskach i jest typowy dla kierownika PGR, który ma problem z pijącymi w pracy traktorzystami okradającymi (żeby mieć na wódkę) firmę. Taki kierownik musi trzymać towarzystwo "krótko", bo inaczej nie miałby czym kierować. Dopóki jest w pobliżu i patrzy się pracownikom na ręce, dopóty pracują. :lol: :lol: :lol:
etatysta

Napisano: 29 lut 2016, 11:31

Dla osoby samodzielnej w myśleniu, która sama planuje swoją pracę i jest nastawiona na osiągnięcie postawionych sobie celów, praca pod rządami takiego "dyrektora" jest stresująca, mało rozwojowa, konfliktowa, przeważnie też nisko opłacana (nisko ocenia wykonywaną pracę, więc nie troszczy się o personel - "za taką pracę pan/pani chce jeszcze podwyżkę? "trzeba więcej pracować, to będziecie więcej zarabiać" itp.). Atmosfera w takiej firmie jest zła, pełna konfliktów i napięć, z których kierujący namiętnie korzysta umiejętnie dzieląc pracowników i podsycając konflikty (co jest uzasadnieniem przyjętego stylu zarządzania). Nie potrafię wyobrazić sobie prawidłowego funkcjonowania np. stałego zespołu w tak zarządzanej placówce. Właściwszy wydaje się tu styl partycypacyjny zarządzania (o ile faktycznie dysponuje się odpowiednim personelem).
Styl autokratyczny maskuje braki w zakresie wiedzy i umiejętnościach, bo autokrata nie musi przekonać do swoich racji, dzięki temu nie wdaje się w dyskusje mogące obnażyć jego ignorancję (szczególnie gdy pracownicy posiadają nierzadko wyższe kwalifikacje od niego - a tak nierzadko bywa w placówkach oświatowych czy opiekuńczo-wychowawczych). Dlatego też będzie miał tendencję do zatrudniania pracowników o niższych kwalifikacjach, zależnych, których łatwiej zdominować.
Wracając do problemu jedzenia posiłków z dziećmi, to jest to element wychowania (modelowanie zachowań), oraz część procesu budowania więzi z wychowankami.
Proponuję wobec tego przeczytać dokładnie kodeks pracy i bardzo szczegółowo egzekwować od dyrektora przepisy związane z obowiązkami pracodawcy wobec pracownika (pomieszczenie socjalne, przerwy w pracy, dostęp do napojów w wysokich temperaturach, oraz posiłków regeneracyjnych przy wykonywaniu pracy na zewnątrz etc.). Koszty dostosowania warunków pracy do obowiązujących norm prawnych z pewnością przerosłyby koszt zupy czy kotleta zjedzonego przez wychowawcę wspólnie z dziećmi w trakcie np ośmio- lub 12-godzinnego dyżuru. Robienie sobie upokarzających numerów (współczuję wychowawcy stojącemu nad dziećmi jedzącymi posiłek, któremu "NIE WOLNO!" - to stawia go najniżej w placówkowej hierarchii) może być nawet większym problemem na upokarzającego niż upokarzanego.
Konfrontowanie się z pracownikami i robienie problemu z tak błahej sprawy jak posiłek jest nierozsądne, bo dla symbolicznych oszczędności rozmontowuje "układ" uniemożliwiający wypłynięcie wielu niewygodnych faktów poza placówkę. Widać to było po aferze z nieświeżym mięsem podawanym dzieciom, o którym powiadomiła sanepid wychowawczyni, która poczuła się skrzywdzona. https://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/ ... ,id,t.html
Mobber mając przeciwko sobie podwładnych, którzy nie będą w imię solidarności kryć jego działań jest na straconej pozycji: https://www.scinawa.pl/index.php/cinawa/ ... iecka.html
etatysta

Napisano: 29 lut 2016, 12:59

"Jeśli pracownik w ciągu doby pracuje co najmniej 6 godzin przysługuje mu przerwa trwająca 15 minut. Przerwa tak jest włączana do czasu pracy pracownika.

Przerwa przysługuje, jeśli pracownik pracuje w ciągu doby 6 godzin. Oznacza to, że nie ważne na jaki wymiar czasu pracownik jest zatrudniony. Czy jest on pracownikiem pełnoetatowym, czy pracuje na ¾ etatu. Istotne jest aby, w ciągu doby pracował co najmniej 6 godzin."
Proponuję zaproponować dyrektorowi, że w związku z przerwą w trakcie dyżuru na spożycie przyniesionego ze sobą posiłku (bo jeść z dziećmi nie wolno) by w tym czasie zapewnił dzieciom opiekę (wychowawca, który zajmie się w tym czasie dziećmi). Ktoś musi się zając dziećmi gdy my w ciszy i spokoju przez 15 min. będziemy zamknięci w pomieszczeniu socjalnym jeść swoje kanapki i popijać kawą z termosu. Ewentualnie można zamówić sobie posiłek (np. pizzę lub kebaba) i przez kwadrans celebrować jedzenie na oczach dzieci, które np. miały na obiad kluski z serem. Bardzo to wychowawcze i budujące poprawne relacje. :evil: :evil: :evil: :evil:
etatysta

Napisano: 29 lut 2016, 19:00

Nie kumam jako człowiek takiego podejścia do sprawy. To jest nienormalne. Ja nikogo do niczego nie zmuszam. Jak wychowawcy lub ktoś inny włącznie ze mną ma ochotę zjeść z dzieciakami to w czym problem. Zupy ci u nas dostatek. Z drugim też jakoś się wyrabiamy. Nie zawsze dzieciaki lubią wszystko i przyznam szczerze jak mam wylać lub wywalić to mi się w mojej łysej łepetynie nie mieści. Nie będę pisał o walorach wychowawczych wspólnego spożywania posiłków bo i nie ma o czym pisać. Przecież słońce jest jasne. Ludzie zawszę proszę i będę prosił. Zdrowy rozsądek jest wystarczającym panaceum na większość problemów. No chyba, że ktoś wymaga bardziej łopatologicznych wyjaśnień spraw oczywiście oczywistych.
marcin75



  
Strona 1 z 2    [ Posty: 13 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x