wyjazd z rodzina pomocy - Przemoc w rodzinie, Asystent Rodziny

  
Strona 3 z 4    [ Posty: 33 ]

Napisano: 01 paź 2015, 11:12

Wszystko fajnie, praca służba pomoc a na koniec miesiąca frustracja ja mam wpływ na konto 1400 zł a moi podopieczni niezaradni biedni nieszczęśliwi oh i ah 1800. 2000 zł o czym my mówimy!Pomagacze zawsze będą sfrustrowani!! i nie ma się czego dziwić, że mówimy o tak podstawowych rzeczach jak rozliczenie delegacji, samochodu czy jeszcze czegoś. Wymagań od AR 2 strony A4 a rekompensaty żadnej!
Gosć


Napisano: 01 paź 2015, 20:12

Taka sytuacja.
Chyba dwa lata temu ar poszła z rodziną (matka i czwórka, albo piątka dzieci) nad rzekę. Dzieci utonęły a matka i ar miały sprawę karną przed sądem. Ar dostała chyba 8 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. I niby można powiedzieć, że ar postapiła nierozsądnie, ale na dobrą sprawę daje to nieco do myslenia gdzie sa granice.
Bo nalezy zadać sobie pytanie czy w przytoczonym przykładzie wyjazdu z rodziną do poradni obecność ar jest niezbędna i czy sam ar powinien ponosić ryzyko dowożąc klientów swoim autem - moim zdaniem nie, bo wiele rzeczy moze stać się po drodze. Ile dziecko ma lat, ile ma wzrostu, czy jest fotelik? i inne pytania tego typu.
Z drugiej strony jadąc z rodziną autobusem, wysiadając na przystanku ruchliwy dzieciak może wybiec pod samochód. kto będzie za to odpowiadał? Moim zdaniem ar bo "opiekunka" nie dopilnowała.
Z tej całej sytuacji najlepsze wyjście by było wtedy, gdy ar spotka się z rodziną w poradni i pożegna z nia zaraz po wyjścu z niej mając wypisaną delegację od przełożonego.
No ja wiem, że misja, służba, pomoc, kwiatki, i promyczki słońca, ale przeciez każdy ar chce wrócić cały do swojej rodziny niekoniecznie z wyrokiem karnym na karku, bo to skreśla go jako pracownika publicznego i utrudnia zdobycie jakiejkolwiek pracy
Plush

Napisano: 01 paź 2015, 20:26

Teoretycy mówią "jechać, jaki problem? żaden problem" ale asystentom zapala się czerwona lampka i słusznie- ponieważ cała odpowiedzialność jeżeli coś się stanie spadnie na asystenta, począwszy od drogi po wizytę u specjalisty...i to jest paranoja tej sytuacji.Jeśli asystent pracuje z rodziną zrzuca się na niego całą odpowiedzialność za rodzinę i to, co się w niej dzieje.
Co z tego, że pracujemy na ustawie? tam nic nie jest doprecyzowane, poruszamy się po grząskim terenie i tak naprawdę nic i nikt nas nie zabezpiecza.
Majka2

Napisano: 01 paź 2015, 22:09

Teoretycy mówią ... ? ?
Drodzy Państwo
Całą dyskusję ( wszystkich tutaj obecnych ) można podsumować jednym stwierdzeniem- dysonans poglądów w kwestii postrzegania roli AR, bardzo łagodne zamknięcie tematu, moim zdaniem. Główna zaleta ? Istnieje wówczas duże prawdopodobieństwo -że wszyscy będą zadowoleni: czyli i zwolennicy i przeciwnicy kwestii spornej " jechać czy nie jechać' z rodziną do LEKARZA," kłamią czy mówią prawdę". Mało to pocieszające jednak rozwiązanie, bo w pracy z rodziną wielo-problemową takie dylematy jak te w/w, rychło okażą się prozą życia codziennego, a te z kolei pozostawione bez jednoznacznej odpowiedzi będą dla was konfliktem wewnętrznym- co widać już teraz.
To może zostawcie rodziny "trudne", "problemowe' pracownikom socjalnym- ci do tej pory dawali radę. Skoro zapisy ustawy o wsparciu rodziny..o pomocy społecznej, Kodeks Pracy - to mało, a poza tym wydają się nieprecyzyjnie określać powinność,zadania AR- to proponuję włączyć rozum. Nie ma gwarancji, że nie zawiedzie - ale to już problem indywidualny.
Emilka.

Napisano: 02 paź 2015, 13:09

Emilka, czytając Twoje wypowiedzi na forum zauważyłam, że masz dość dziwne rozumienie asystentury (nie twierdzę, że niesłuszne) i często stawiasz klienta pomocy społecznej ponad wszystko. W porządku, jestem to w stanie zrozumieć, ale niezrozumiałe jest dla mnie to, że w momencie gdy ktoś jest innego zdania i uważa inaczej unosisz się i traktujesz te osobę jako nie radzącą sobie i niemyślącą (co widać w Twoim ostatnim poście) Nie zachowujmy się, jakbyśmy pozjadali wszystkie rozumy, każdy ma inne doświadczenie, przeczytał więcej książek, był na szkoleniach, studiach związanych z asystenturą czy po prostu bardziej lub mniej czuje to co robi ponieważ dopiero się uczy, ale najważniejsze, każdy też pracuje z innymi rodzinami. Nie można wrzucić wszystkich beneficjentów OPSów do jednego worka i ustalić taki sam plan działania.
A Ty, przedstawiając siebie jako eksperta w tej dziedzinie często Zamiast pomagać, jeszcze bardziej dołujesz i wprowadzasz w rozterki.
Zzzuzzzia

Napisano: 02 paź 2015, 15:55

Emilka mam wrażenie, że popisujesz się kwiecistym słownictwem z którego nic nie wynika. Twoje posty nie wnoszą do mojej praktyki nic pożytecznego, nie wiesz na czym polega asystentura a głosić mądrości na temat nie swojej pracy to żadna sztuka.
Majka2

Napisano: 02 paź 2015, 16:59

Dziewczyny sugeruję aby na weekend wziąć do ręki ustawę o wsparciu rodziny z komentarzem, ustawę o pomocy społecznej, kodeks rodzinno- opiekuńczy,( np. K. Gromek - komentarz z przystępnym językiem), polecam jako lekturę obowiązkową " Ochrona zdrowia psychicznego" z komentarzem Beaty Turzańskiej- Szacoń, Kodeks pracy i uważnie przeczytać. Nie powierzchownie, ale uważnie.
Większość problemów, które poddajecie pod dyskusję wynika z braku znajomości przepisów, metod pracy , form pomocy itd.
Zzzuzzzia pisze:Emilka, czytając Twoje wypowiedzi na forum zauważyłam, że masz dość dziwne rozumienie asystentury (nie twierdzę, że niesłuszne) i często stawiasz klienta pomocy społecznej ponad wszystko.
Nie klienta - a człowieka. Status " klienta pomocy społecznej" w dzisiejszych czasach nie uprawnia do specjalnego traktowania.
Ale to wy wzięłyście współodpowiedzialność ( zawód AR) za losy rodziny, za kierowanie nią- wypada zatem wymagać od siebie tego - czego nie umieją, nie wiedzą i nie potrafią oni- RODZINY. Niestety czasami RODZINY przewyższają was kompetencjami. Stąd taki poziom praktyki zawodowej, a nie inny Majka2- "' z pustego i Salomon nie naleje"
Emilka.

Napisano: 02 paź 2015, 21:29

Emilka z twojej ciętej ripsty też żaden pożytek, natomiast w natężeniu złości bijesz na głowę wszystkich na forum :)
Majka2

Napisano: 04 paź 2015, 11:37

Czyli jak Emilka? Powinnyśmy się chłostać za niepowodzenia rodzin z którymi pracujemy? Oby było więcej takich jak Ty, wtedy wszelkie MOPSY na terenie Polski nie będą miały racji bytu. Pozdrawiam i idę się dokształcić, bo mało wiem.
Majka2, Tobie też radzę, bo wstyd na całe forum! ;) Miłej niedzieli!
Zzzuzzzia

Napisano: 05 paź 2015, 11:18

Mam podobny problem. W zasadzie miewam, bo pojawia się od czasu do czasu. Samochód prywatny, brak ryczałtu i wyraźna sugestia PS i Kierownictwa bym gdzieś z kimś jechała. Chcę mieć pracę - jadę.
Towarzyszenie rodzinie myślę jest wskazane, ale tylko w naprawdę uzasadnionych przypadkach i nie za każdym razem, a raz czy dwa, żeby pomóc rodzinie w obyciu. Kiedyś współpraca się zakończy i rodzina będzie musiała sobie radzić bez nas.

Natomiast nie wskazane są złośliwości na forum. Emilka wielokrotnie dobrze podpowiada, ale myślę niepotrzebnie "daje po głowie" asystentom. Od tego mamy swoich kierowników. Tu przychodzimy po pomoc. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy prawo czegoś nie wiedzieć, a to, że szukamy tu rozwiązań świadczy, że chcemy poprawić jakość naszej pracy. Ne powinniśmy bać się pisać o problemach, a niestety Emilka do tego doprowadza.
Monti



  
Strona 3 z 4    [ Posty: 33 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x