Napisano: 05 gru 2013, 10:35
kaja, pozwolę się nie zgodzić, że to zbyt mało. Awans zawodowy oparty jest na papierach dotyczących ukończonych szkół, szkoleń, specjalizacji itd. Podstawy teorii zdobyłem w dwuletniej policealnej, dorzucam do tego własne zaangażowanie, a resztę przynosi praktyka i doświadczenie. Klienci mnie szanują, kierownictwo również, a młodzi pracownicy po studiach często przychodzą po radę, a ja służę pomocą. W pomocy społecznej spotykamy się z takimi problemami, że nawet prawnicy łamią sobie głowy i nawet specjalizacja VII stopnia by nie pomogła, gdyż w tym kraju prawo jest tak mało spójne i konkretne. Nie uważam więc, iż studia czy specjalizacja jest wyznacznikiem kompetencji i kwalifikacji w pomocy społecznej, zwłaszcza, że próbowałem podjąć naukę na uczelni wyższej, lecz po tym jak wykładowcy traktowali nas jak imbecyli bez żadnego szacunku i po stwierdzeniu jednej pani magister, czy doktor (nie pamiętam), że nie jesteśmy tu (na studiach) po to, żeby uczuć się konkretów, tylko żeby uzyskać wyższe wykształcenie zrezygnowałem z dalszej edukacji. Ponadto nie rozumiem, dlaczego tę swoistą filantropię, wpisaną w nasz zawód mamy praktykować również na sobie mecząc się i podnosząc poziom swojego wykształcenia, niejednokrotnie za własne pieniądze, nie otrzymując, w zamian za przechodzenie na kolejne poziomy drogi zawodowej, żadnych gratyfikacji. Ten system jest chory, ale kocham swoją pracę. Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do walki o lepszy system