ja od 10 lat pracuję ponad siły, tak uważam, nie ma tygodnia, żebym nie musiała brać pracy do domu, aby nadgonić zaległą pisaninę, nie jestem święta, ale nie robię zakupów w pracy i nie zaglądam podczas niej do domu, przede wszystkim dlatego, ze nie mam na to czasu, gonię w teren, taki wizerunek buduję i w sobie i w ludziach, którzy mają ze mną kontakt, zależy mi,abym ja była pewna, ze robię coś ważnego, no i aby ludzie wokół mnie odbierali mnie poważnie a nie jak gó...wniarza, który cieszy się , że udało mu się kogoś przechytrzyć np. tym, że zwiał na 2 godz. z pracy. To nie jest idealizm, gdybym zgodziła się z tym, że robię byle co i byle jak, moim zdaniem nie byłabym nic warta. Róbcie co chcecie, ale proszę nie uogólniać i nie obrażajcie mnie, nie daję na to zgody.
ej jakaś coś taka nerwowa. ja pracuję też w pomocy kupe lat (jeszcze raz tyle co Ty), nie narzekam również na brak pracy, ale do domu nie mam zamiaru nic, a to kompletnie nic brać. Praca od 7 do 15 i koniec kropka a potem zycie osobiste i prywatne i przestańcie tak gadać, jak to dużo macie roboty. Wystarczy dobra organizacja pracy w ciągu 8 godzin i tyle .... nie trzeba przesadzać, aby brac do domu. No chyba, że ktoś jest niewydolny, ale to już oddzielny temat.
Pozdrawiam wszystkich równiez tych nieprzepracowanych, bo widac, że oni umieją sobie chociaz świetnie organizować prace (bo przeciez swoje i tak musza zrobić - taki rodzaj pracy, że nikt za nikogo nie zrobi)