Skandal i wstyd! Jak to możliwe, że w XXI wieku, w centrum Szczecina ludzie umierają z głodu!? To możliwe. 45-letni mężczyzna blisko miesiąc głodował w swoim mieszkaniu. Nikt się nim nie interesował. Zawiódł MOPR, pogotowie ratunkowe i rodzina! Lekarze szpitala w Zdunowie walczą o życie chorego człowieka!
Do zdarzenia doszło w bloku w centrum miasta. Jeden z sąsiadów postanowił odwiedzić dawnego znajomego. Zapukał do mieszkania. Nagle za jego plecami otworzyły się drzwi. Wychudzony człowiek resztkami sił wydobył z siebie szlochanie o pomoc.
- Tak wychudzonych ludzi widziałem tylko na filmach o obozach koncentracyjnych. Pan Waldemar wyglądał, jakby zaraz miał umrzeć. Na stole w kuchni leżał tylko spleśniały chleb – mówi sąsiad.
Na ratunek przybiegli sąsiedzi. Leżał na ziemi w majtkach. Przełożyli go na łóżko i wezwali pomoc. Okazało się, że nie jest to takie proste. Ratownicy medyczni przyjechali, ale nie zabrali potrzebującego do szpitala.
- Pogotowie ratunkowe, gdy przyjechało po raz pierwszy nie zabrało go, bo jak stwierdzili było z nim wszystko ok! – mówią z niedowierzaniem sąsiedzi.- Waldemar w chwili, gdy przyjechało pogotowie ważył nie więcej niż 35 kilogramów! Ale według ratowników wszystko było w porządku bo był wydolny krążeniowo i oddechowo - powtarza sąsiadka z pierwszego piętra.
Na szczęście ludzie nie odpuścili! Zaczęli ponownie wydzwaniać po pogotowie i po mocnych słowach dyspozytorka wysłała kolejną karetkę, która zabrała nieszczęśnika do szpitala.
Najpierw trafił do lecznicy przy ulicy Piotra Skargi. Stamtąd skrajnie wyczerpanego przewieziono go do szpitala w Zdunowie. Z podejrzeniem rozległej gruźlicy leży na oddziale zamkniętym. Lekarze zadziałali błyskawicznie. Po pierwszych lekach, kroplówkach i kilku kromkach chleba mężczyzna ze łzami w oczach może już mówić.
- Nie jadłem, bo nie miałem pieniędzy – mówi przez łzy nieszczęśnik. – Nie miałem pieniędzy, później nie miałem siły wstać. Później….- przerywa wyczerpany rozmową.
Konającym z głodu nie zainteresował się MOPR. Nie chciała zabrać karetka. Nie opiekowała rodzina, która pobiera za niego – według słów sąsiadów - rentę. Siostrzenica była widziana u pana Waldemara ponad miesiąc temu. Pan Waldemar przeżyje. Raczej. Ile osób w Szczecinie umarło w podobnych okolicznościach?
Idą Święta. Wesołych Świąt dla wszystkich, którzy o mały włos nie doprowadzili do tragedii. Pełnych stołów i uczucia spełnienia z dobrze wykonanej pracy. Do tematu wrócimy.
http://iszczecin24.pl/artykul/CzlowiekU ... uNiePomogl