Całe szczęście nic nie musimy...bo ja nawet obiadu nie umiem ugotować i co mam dyżur to robię w niedzielę jajecznicę na obiad.Zatrudniłam się jako wychowawca a co weekend kiedy nie ma kucharki robię dzieciom byle jakie obiady bo nie potrafię...a to kiełbaskę na wodzie a to kisielek i zupka z torebki- tak nikt tego nie sprawdzi.....jeszcze nigdy nie obierałam ziemniaków bo na pedagogice nie było to potrzebne
I tak trzymać, to jest praca, zatrudnienie, obszar któremu są poświęcone studia, obszar kultury pracy, zależności między zmiennymi występującymi na tej płaszczyźnie.
Do zatrudnienia na stanowisku wychowawcy oczekuje się kwalifikacji na poziomie ukończenia studiów kierunkowych. Kwalifikacje pracownicze.
Po przyjęciu do pracy oczekuje się od ciebie wykonywania takich czynności do których nie posiadasz żadnych kwalifikacji. Np kucharka, kierowca, sprzątaczka musi okazać się kwalifikacjami, jak choćby formalne czy stan zdrowia. Tobie powierza się, oczekuje wykonania podobnych prac bez przygotowania, bez badań lekarskich, nawet szkolenia bhp nie obejmują zagadnień jak praca przy temperaturach, na wysokości, nawet odzież ochronna ci nie przysługuje.
I sabotaż jest jak najbardziej na miejscu.
Ps. Znam, słyszałem debilizm w postaci stwierdzen: a po co ci szkoła, po co studia. I jakkolwiek Etstysta kiedyś twierdził że wykształcenie nie jest gwarantem samodzielności, czy poradności, to strzeż nas Boże aby ci bez właściwego intelektualnego treningu układali nam życie i tworzyli pseudo filozoficzne nurty jakościowe. Bo po prostu nie są w stanie tego ogarnąć.