Napisano: 27 lut 2015, 13:43
Prosze Cię, ja włsów niczyim dzieciom nie czeszę.
Do lodówki nie zaglądam (czasami sami pokazują, chwalą sie że na większych zakupach byli), po szafkach nie szperam, ja ogólnie jakoś nie robibię prezeszukania. Czasami pytam co było na obiad, ale to w tych rodzinach gdzie może być podejrzenie, że matki nie gotują. Z resztą po dzieciahc widać czy jedzą czy nie.
Ale już sprawdzam czy klient bierze leki (jeśli jest chory psychicznie), każe pokazywać ile mu zostało. Co prawda to nie gwarantuje, że on je łyka, ale mam tyłek chroniony, wypytuje dokłądnie jak dzieciak ma jakiś siniak na ręce (po umeijscowieniu idze poznać czy upadł, czy ktoś go uderzył, ale niech wiedzą, że jak coś sie pojawi to zawsze dogłębnie zapytam).
No i pytania, pytania, pytania. Czy u terapeuty byli, kiedy następne spotkanie. Niestety dla nich zapamiętuje praktycznie wszystko wiec czasami wychodzi, ze mnie okłamują gdy gubią sie w tym co sami powiedzieli. Takie są moje metody.
I chyba nigdzie nie jest napisane co nam wolno a czego nie, gdy jesteśmy u rodziny. Dużo rzeczy robi sie na wyczucie pamiętająć, że asysta z pozoru nie powinna przypominać nadzoru, choć w praktyce nim jest.