Tu nie w tym rzecz, ze my chcemy coś robić, bo sprawa , nawet przy oględnym spojrzeniu wygląda dobrze. Ojciec płaci po 250 dla każdego z dwojga dzieci. Dodatkowo jednemu opłaca ( daje mi do reki za pokwitowaniem) kwotę na dojazdy dziecka do internatu. daje na bieżąco pieniądze jeśli dzieci tego potrzebują. Nie mamy potrzeby ruszać tej sprawy. Ale.....
Rozpatrywanie przez sad tej sprawy z alimentami wniknęło z tego, że sam ojciec zwrócił się do sadu o uchylenie alimentów wobec trzeciego swojego dziecka, pełnoletniego, z tego powodu ze ono sie nie uczy. I pani sędzina grzebie w tej sprawie.
mało tego , owa pani sędzina jest dość nieprzewidywalna. Dość skutecznie utrudnia, czy to świadkowi, czy innej odsłuchiwanej osobie konstruowanie wypowiedzi wobec stawianych pytać. Taka socjotechnika. Kiedy prezentujesz wypowiedź, bo chcesz coś przedstawić, ona rzuca pytanie wobec słowa które juz wypowiedziałeś, co zmienia, zaburza tok konstrukcji wypowiedzi. Okazuje sie ze twoje trzy wypowiedziane zdania sa na trzy rożne tematy. Rożnych rzeczy można sie spodziewać. Wolimy sie przygotować. Rozprawa, gdzie ja i kolega będziemy występowali w charakterze świadków jest we wrześniu. Mogą paść rożne pytania dotyczące tychże alimentów.
I teraz do sedna. Wiedze o alimentach mamy jedynie dobrowolną ze strony ojca. Tylko dobrowolną. Zasadzenie alimentów odbyło się wiele lat temu, dzieci były przy matce.
Do tego dochodzi informacja bankowa. Dzieci nie skarżą się na to ze ojciec nie płaci - mogą przy tym mieć niepełne rozeznanie..jak to dzieci.Ponadto, czy fakt wydania przez sąd orzeczenia o tych alimentach oznacza już ze "sąd postanowił inaczej" o czym mowa w art 112 .2 ??? Orzekł: kto , komu, i ile....
Będę świadkiem. pewnie będzie pytanie , czy sprawdzałem czy ojciec płaci. Czy mam zatem narzędzie, którym niezależnie od tego co mówi ojciec, jestem w stanie w sposób formalny posiąść wiedzę jak wygląda wywiązywanie się ojca z obowiązku alimentacyjnego. Przecież nie sprawdzę konta bankowego


Ojciec występuje jednocześnie w roli wierzyciela i dłużnika. Sąd tej sytuacji nie zmienia - pewnie nie widzi potrzeby.
Sam ojciec, przy swojej dobrej woli, przy świadomości ze wywiązuje się z tego obowiązku,a pośrednio wszystko wskazuje że się wywiązuje, może powiedzieć : płacę, nie będę wam nic pokazywał to sprawa miedzy mną a sądem.
Częściową asekuracje na wypadek gdyby sad zarzucił mi ignorancję mam. W maju sąd zwrócił się z takim właśnie pytaniem do placówki: czy ojciec realizuje obowiązek alimentacyjny?
Dyrektorka odpisała dość krótko że ojciec założył konta i na nie wpłaca, że pokazał dowód wpłaty oraz ze placówka nie ma możliwości dokładnego zweryfikowania jak ta sprawa wygląda.
Zatem, jeśli sam dyrektor nie ma możliwości sprawdzenia, to cóż dopiero ja, zwykły wychowawca

A jak wy na to patrzycie?