Wiecie co, przykro mi bo w sumie szukałam zrozumienia i myślałam, że na forum o tak specyficznej tematyce trochę go znajdę. Jak widać myliłam się.
Fajnie, że wyrzucacie mi błędy w postrzeganiu o pracy 24/7, szkoda, że nie widzicie ogólnej koncepcji, jaką zakładałam że zrozumiecie, ale fakt to jest mój błąd- pokazałam wam jedną sytuację, która miała być ogólnym przedstawieniem braku zrozumienia, nie głównym powodem dlaczego uważam, że wspaniali psychologowie itp nie są tak wspaniali. Więc dodaje: nie chodziło mi głównie o dzwonienie.
Nie wiem kim jesteście z zawodu, ale zawsze łatwo się pisze.
Nie wiem, jak bardzo macie rozwiniętą wyobraźnie ale spróbujcie sobie wyobrazić, że przez połowę życie jesteście szarymi myszkami. Znajdujecie tą ukochaną osobę, która po kilku latach zadaje wam największy ból- znęca się nie tylko psychicznie ale fizycznie. Kilka lat słuchacie, że jesteście do du*y. Potem jak już uwolnicie się od tego życia w poniżeniu, zabieracie się do kilku prac by tylko wasze dzieci mogły iść na studia, porządnie zjeść, ubrać się. Jesteście wykończeni psychicznie i fizycznie. Problemy z jednym dzieckiem zaczynają narastać. W myśl \"kochaj i wybaczaj swym dzieciom\" próbujecie rozmawiać, dojść do porozumienia.
W tym momencie wkracza szkoła, która nie patrzy na stan psychiczny i fizyczny człowieka, nie patrzy na to co przeszedł, że śpi kilka godzin, nie stara się pomóc tylko OSĄDZA. Tak jak nie którzy z was. Osądza, że zła matka, że błędy. Ale nie pomaga. Jestem pewna, że w takiej sytuacji, zmienilibyście to o czym piszecie.
Jeśli powyżsi, którzy tak mocno krytykowali sytuację w moim domu są z wykształcenia ludźmi, którzy powinni pomagać ludziom, to wiedźcie, że nie chcemy waszego OSĄDZANIA. Sama też NIE pisałam \"i co myślicie o sytuacji w moim domu?\". Szukałam POMOCY, bo nie mam wykształcenia co robić z takimi problemami i nie wiem.
Jeśli jesteście kimś innym z wykształcenia, to też zastanówcie się co piszecie. Osądzać jest łatwo, gdy nie zna się całej sytuacji, a już zwłaszcza gdy się w niej nie było.