Pytanie zainspirowane wczorajszym programem "Tomasz Lis na żywo" gdzie padło pytanie czy w Polsce lepiej być komuchem niż praktykującym katolikiem.
Czy kościół w Polsce zbyt mocno angażuje się w politykę, seks (a więc życie prywatne ludzi), edukację i kulturę?
W jaki sposób powinien funkcjonować by zadowolić zarówno kapłanów, Terlikowskiego, Chazana i im podobnych jak i środowiska lewicowe/naukowe?
Czego obawia się kościół w Polsce? Utraty wpływów? Dlaczego kler uważa że tylko osoba heteroseksualna, wierząca i praktykująca może być szczęśliwa? Dlaczego polski kościół coraz częściej mija sie z nauczaniem papieża Franciszka?