Witam,
pismo do wojewodów poszło i do dyrektorów dotarły zalecenia, aby tak organizować pracę wychowawców, żeby tygodniowe obowiązki mieściły się w 40 godzinach.
Ostatnio również przekazałem skierowałem pismo do Zarządu Głównego ZNP na temat likwidacji centrów w nowelizacji ustawy samorządowej. Deklarują zająć się tą sprawą.
Pozdr.
Wojtku, czy widzisz w tym jakąś logikę? Przecież to pismo to akceptacja bezprawia. Nikt nie pisze do złodzieja pism aby przestał kraść a do mordercy, żeby z łaski swojej przestał mordować. Po to są w tym kraju organy ścigania, żeby ścigać i karać za łamanie prawa, a nie potulnie prosić o jego przestrzeganie.
Na mój rozum, to "aby tak organizować pracę wychowawców, żeby tygodniowe obowiązki mieściły się w 40 godzinach" należałoby 2 lata temu zmienić wychowawcom zakres obowiązków albo ograniczyć czas pracy w grupie do 24-26 godzin. Nie wiem komu mogło przyjść do głowy i na jakiej podstawie, że jeśli wychowawca "karciany" miał na pracę nie związaną z bezpośrednią opieką nad wychowankami 14-16 godzin tygodniowo, to teraz "wyrobi" się z tymi czynnościami np. w 4 godziny albo zrobi to pracując jednoocznie 40 godzin z dziećmi?
Inaczej mówiąc dyrektor samowolnie stwierdza, że na daną czynność było np. 4 godziny, a teraz jest 1 godzina? I nie nazywa tego "istotną zmianą warunków pracy i płacy? A może jemu też nie ma sensu płacić za cały etat? Może ze swoją pracą wyrobiłby się pracując na 1/2 etatu albo na 1/4? Po co płacić mu za cały etat?
A może trzeba przyjąć jedną zasadę a nie obie naraz? Albo ktoś pracuje 40 godzin (a reszta to płatne nadgodziny). Albo rozlicza się go z wykonanej pracy (dzieło? akord? praca zadaniowa?). Skoro zwiększono liczbę godzin dydaktycznych, to o tyle samo powinny zmniejszyć się pozostałe obowiązki albo wypłata. Jeśli tego nie zrobiono to należy powiadomić PIP i domagać się zapłaty za przepracowane nadgodziny, a nie "prosić" o dostosowanie zadań do czasu pracy. Prawem pracodawcy jest nakazać pracownikowi pracę w nadgodzinach, a prawem pracownika jest domagać się za to zapłaty. Problemem nie jest więc może zakres obowiązków a zapłata za wykonaną pracę?
"Skoro zwiększono liczbę godzin dydaktycznych, to o tyle samo powinny zmniejszyć się pozostałe obowiązki albo wypłata"
Oczywiście wypłata powinna się zwiększyć. Od razu poprawię się i nie będę czekał aż mi ktoś wypomni
Państwowa inspekcja Pracy
Prokuratura (kto notorycznie długo lamie przepisy prawa pracy ...)
sady pracy
posłowie
senatorowie
...oni o tym wiedzą, że pracownicy domów dziecka pracują ponad normy czasu pracy, wtedy pracują bez ubezpieczenia, na własne ryzyko i za darmo
Maja jedynie potencjał wpaść na refleksje. Bo to "trzeba wychowawcom..." to reflekcja.
A to zdanie:
"aby tak organizować pracę wychowawców, żeby tygodniowe obowiązki mieściły się w 40 godzinach" ...toz to jakieś odkrycie To hichot w ryj Chyba że widza potrzebę napisania tego co poniżej ..jeszcze raz
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ w sprawie instytucjonalnej pieczy zastępczej z dnia 22 grudnia 2011 r.
§ 13. 1. Za właściwą organizację pracy wychowawczej w placówce opiekuńczo-wychowawczej, w regionalnej placówce opiekuńczo-terapeutycznej albo w interwencyjnym ośrodku preadopcyjnym odpowiada dyrektor.
2. Organizując pracę wychowawczą, dyrektor bierze pod uwagę konieczność:
1) zapewnienia dziecku poczucia bezpieczeństwa;
2) prowadzenia przez wychowawców indywidualnej pracy z dzieckiem oraz pracy z grupą dzieci;
3) opracowywania przez wychowawców planu pomocy dziecku oraz prowadzenia karty pobytu dziecka;
4) udziału wychowawców w pracach zespołu do spraw okresowej oceny dziecka;
5) współpracy wychowawców z rodziną dziecka, z osobami biorącymi udział w procesie wychowawczym dziecka, z sądem oraz innymi instytucjami.
Albo dyrektor łamie prawo, albo ludzie głupi, bo robią coś , co nie jest konieczne
A ten katalog to też taki trochę debilny. Nie widzę tu gdzie można wsadzić tzw zakupy. Sklep to instytucja ??
często zakupy, odzież kupowana jest po czasie pracy : na spokojnie, bez pospiechu , po dyżurze
Co do czasu przeznaczonego na inne czynności niż dyżur:
- jeden dzień bez opieki nad dziećmi w godzinach od 9 do 17. Można pisać papiery podzwonić , obskoczyć instytucje, pogadać z innymi wychowawcami, popracować indywidualnie z dzieckiem, dziećmi, zając sie z dziećmi np ogarnięciem pokoi , przeglądem odzieży , pogadać z dyrektorem Można w razie potrzeby za zgodą dyrektora przenieść ten dzień na inny termin w tygodniu, np kiedy jest wyjazd do sądu itp.
Tak dzielą czas pracy lekarze : dzieci zdrowe/ chore w innych godzinach/ wizyty w przychodni,/ w domu
pracownicy socjalni: w biurze / w terenie
prezenterzy tv: na wizji i w redakcji za biurkiem
strażacy: w bazie i na akcji
Zamiast pisać bezsensowne prośby lepiej zrobić to tak: https://glogow.naszemiasto.pl/artykul/po ... id,tm.html
5 lat walczył, ale chyba było warto Teraz pewnie w Głogowie niektórzy zastanowią się zanim zaproponują komuś umowę na 40 godzin/tyg, a w ramach niej pracę 168/tyg.
Myślę, że pozew zbiorowy od wszystkich wychowawców obejmujący wypłatę zaległych nadgodzin (do trzech lat wstecz), dałby kilku osobom (od dyrektorów przez powiaty po ministerstwo) do myślenia i z pewnością zmieniłby dotychczasową praktykę polegającą na wyzysku wychowawców poprzez zmuszanie ich do darmowej pracy po godzinach. Tym się powinny zająć związki zawodowe, a nie pisaniem listów, którymi po przeczytaniu nikt się nie przejmie.
Etstysto,
Pozew zbiorowy ha, ha ha ha!!
Wiesz co do tego potrzeba..... Odwagi.
A niektórzy, nawet gdyby od dyrektora dostawali w głowę kuksanca, nie mieliby odwagi powiedzieć ze boli.
Najczęściej dojadęleci się po wywaleniu z roboty... Jak nic do stracenia nie ma
Myślałem, że właśnie po to są związki zawodowe No bo chyba nie od pisania listów i wieszania flag. Tyle odwagi by to robić, to ma każdy i bez płacenia składki na związek
Prawda. Juz o tym pisałem - jak w 2006 podawalem zakład do sądu ( mnie, wychowawcę nazwano w umowie pracownikiem socjalnym) to cały zakład chodził przestraszony, związki nie dały żadnego wsparcie i poza oczywiście moralnym, co niejako wymusza na nich ddziałalność statutowa. N
Koledzy nie , a ścisłej koleżanka nawet odwoływała się do Boga, mówiąc na zebraniu poświęconmu rozprawie nad napisanym przeze mnie listem do ministerstwa, że czego nie zarobię w pracy to Bóg mi w niebie wynagrodzi.
Takie klimaty były.
A receptą na pchnięcie pozwu do sądy jest użycie trzeciej siły (poza pracodawca-pracownik) , tak żeby pracownik miał komfort stwierdzić to nie ja, ja nic nie wiem, mi tam nie przeszkadza.