Ja była z pracownikiem socjalnej w tej rodzinie mówiłam ,jak to może wygląda, że to zależy od członków rodziny, jakie cele sobie postawimy. Rodzina ma kuratora i on bardzo działa w tej sprawie, ale rodzina jest na nie i tyle. Działa poczta pantoflowa i takie bzdury, że asystent zarządza pieniędzmi, zagląda do garów i wtrąca się we wszystko itp. i to idzie dalej i nastawia potencjalnych klientów na nie.Ja nawet mówiła, że spróbujemy na miesiąc próby, czy będzie jej się ze mną dobrze pracowało (mąż definitywnie na nie), ale ona jest tak bierna i poddana temu facetowi, że szok (przepraszam za kolokwializmy). Rodzina jest w czerwonej strefie i boli nas, że nie chce sama sobie pomóc, bo przecież żadnych negatywnych konsekwencji nie ma, jeśli plan pracy nie będzie w pełni zrealizowany.
Nic mi nie mów o tym medialnym przypadku - ostatnie zdanie mnie rozwaliło: rodzina nie miała nawet asystenta rodziny. No jak Ośrodek może dać asystenta, jak rodzina nie wyraża zgody na niego!!!
Asystent ma tyle zobowiązań, a żadnych przywilejów ustawa też nas nie wspiera - daje tylko dyrektywy.