Po chooj ci śnieg? Jedziesz na narty, w góry?
Bo jeśli zostajesz w mieście to śnieg jest tylko utrapieniem. Wypadki, odśnieżanie, połamane nogi, brak prądu, rachunki za ogrzewanie, opóźniona komunikacja.
jak to po co mi śnieg ? marzy mi się zabawa w archeologa ... nic tak z rana nie pobudza jak odkopanie samochodu, potem stwierdzenie, że to jednak nie mój, odkopanie kolejnego. Poza tym zaplanowałam sobie na 25.12 br. przejazd na sankach główną arterią miasta, co nieco będzie utrudnione jak śniegu nie będzie
ze śniegiem jest jak z kobietą. Musi mieć trochę ciała. Jak jednak go jest za dużo (ciała lub śniegu) to dopiero robi się problem.
Z auta wolę zmieść odrobinę śniegu niż przez 20 minut drapać jedną szybę.
Tak samo wolę "przytulić" się do krągłości niż obijać o kości
cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare