U nas też jest Placówka prowadzona przez siostry i trudno się tam dostac do pracy, kto tam pracuje trzyma się rękami i nogami.Ponoć atmosfera super, dzieciaki mają różne wycieczki,Dyrektor dba by dzieci miały kontakt z rodzicami.Też chciałam tak dostać się do pracy, czekam w kolejce,może się uda.
Jak widać opinie są podzielone.W każdej placówce są plusy i minusy nie mniej jednak pracownik świecki nigdy nie będzie na równi traktowany z pracującą w tym samym miejscu siostrą. Wiem to z autopsji i nikt mi nie powie, że jest innaczej. Trzeba sobie to uświadomić idąc do pracy do placówki katolickiej, a tak poza tym jeżeli kocha się tę pracę, pogodzi z tym, że jest się drugorzędnym pracownikiem jest ok.
Nie wiem jak jest u Was, ale ja pracując u sióstr nie miałam żadnej 13, premi i gdyby nie mąż chodziłabym głodna, gdyż moja penja była równa najniższej krajowej naprawdę nie oczerniając nikogo. Może ktoś się wypowie jakie u niego są warunki płaty w katolickiej placówce. Jeszcze raz podkreślam za 6 lat nie spotkałam się z przmocą fizyczną ze strony sióstr w stronę dzieci słowna niestety zdarzała się i to dość ostra.
Cześć.U sióstr pracuje moja koleżanka.A raczej wegetuje.Nie ma KN,nie ma 13tek,premii,pracuje po godzinach,Obowiązkowe msze św.,obowiązkowe wyjazdy.Jak mi poopowiadała to nie mogłam uwierzyć.Ale nie będę więcej pisać.
Moja bratowa też pracuje u sióstr i sytuacja wygląda tak, że jej tygodniami nie widzę (mieszkamy w tym samym domu), bo wiecznie jest w pracy i to co opowiada to tragedia. Te dzieci na psychotropach chodzą niemal wszystkie, a świeccy pracownicy traktowani są jak zmiotki, zero szacunku. Pewno pomyślicie to niech idzie stamtąd . Też jej tak mówię i dziewczyna czeka żeby tylko zajść w ciążę i podziękuje, bo psychika jej siądzie i też będzie musiała po psychotropy sięgnąć.
Jak wygląda u Was organizacja pracy w placówce (chodzi mi wyłacznie o katolickie placówki)? U mnie to jest tak, że my świeccy wychowawcy pracujemy zawsze popołudniami, nie możemy o niczym decydować, rola placówki to podporządkować sobie dziecko, nie ma mowy o dorbym przygotowaniu do usamodzielnienia i co najgorsze sami nie wiemy co możemy, a co nie