Wychodzi szydło z worka - HYdE PaRK

  
Strona 1 z 1    [ Posty: 5 ]

Napisano: 21 gru 2013, 22:53

Poniżej tekst, który demaskuje powody z jakich dziennikarze atakują PiS. Jaka kanalia chce zostać zdemaskowana? A oto i ten tekst:

\"Opisana w książce „Resortowe dzieci. Media” Krystyna Kurczab-Redlich, która według dokumentów IPN‑u została zarejestrowana jako KO „Violetta”, złoży wniosek o autolustrację. To efekt specjalnego posiedzenia warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Składając wyjaśnienia dziennikarka przyznała, że spotykała się z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa.

Zarząd SDP miał zająć stanowisko wobec Krystyny Kurczab-Redlich, która figuruje w dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej jako kontakt operacyjny o pseudonimie „Violetta”.

Składając wyjaśnienia dziennikarka przyznała, że spotykała się z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, ale nigdy nie donosiła na żadnego ze swoich kolegów. Spotkania miały być wynikiem nacisków na nią, które dziennikarka obrazowo opisała „przystawianiem jej pistoletu do głowy”.

Ponadto Kurczab-Redlich zapowiedziała również, że złoży wniosek do IPN‑u o autolustrację. Wczoraj zarząd SDP nie zgodził się na to, by odwołać dziennikarkę ze stanowiska w sądzie koleżeńskim SDP‑u. Nie przeszedł również wniosek, aby cały zarząd warszawskiego SDP‑u poddał się autolustracji w IPN-ie. Takie działanie postuluje uchwała zjazdu krajowego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, któremu formalnie podlega warszawski oddział.

Próbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego jest taki opór przed lustracją w warszawskim oddziale stowarzyszenia. – Jestem przeciwny, aby przeprowadzać lustrację pod wpływem pełnych insynuacji i pomówień publikacji – powiedział nam wyraźnie zdenerwowany Grzegorz Cydejko, prezes warszawskiego SDP‑u. – Na pewno lustracji nie powinni przeprowadzać ludzie związani z komunistycznymi rządami – dodaje po chwili prezes. To jedyne oświadczenie, na jakie stać było Grzegorza Cydejkę. We władzach SDP oprócz niego zasiadają m.in. Krzysztof Bobiński, były korespondent „Financial Times”, prywatnie mąż minister Leny Kolarskiej-Bobińskiej i Paweł Wojewódka, wieloletni pracownik I Programu Polskiego Radia.

Tymczasem z informacji opublikowanych w książce „Resortowe dzieci. Media” wynika, że Krystyna Kurczab-Redlich, która w 1990 r. Została korespondentką TVP w Moskwie zgodnie z treścią znajdujących się w IPN dokumentów została zarejestrowana jako tajny współpracownik – kontakt operacyjny „Violetta”. Dokumenty wskazują, że do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa została pozyskana w roku 1978, a z wywiadem PRL – w grudniu 1982 r. Kolejna rejestracja – także przez wywiad komunistyczny – nastąpiła 13 grudnia 1984 r. Krystyna Kurczab pracowała wówczas w biurze rzecznika prasowego Ministerstwa Oświaty i Wychowania.

„W niedługim czasie zamierza wyjść za mąż za Jerzego Redlicha. Powinna mieć nadal dotarcie do znanych działaczy emigracyjnych: Pomianowskiego, Kołakowskiego, Grudzińskiego i innych, o których informowała mnie w poprzednim okresie. Oceniając swoje aktualne możliwości dla naszej Służby, stwierdziła, że nadal pozostaje w dobrych stosunkach z Wilhelminą Skulską oraz Stefanem Bratkowskim, który powierzył jej pod opiekę swoje archiwum. Po śmierci J. Popiełuszki proponowano jej pełnienie dyżuru w kościele św. St. Kostki na Żoliborzu, gdzie przebywali znani działacze opozycji: Kuroń, Onyszkiewicz, Jaworski. Odmówiła, uważając, że całość to zwykła maskarada niemająca sensu. Ocenia jednak, że istnieją duże szanse, aby dotarła do czołowych działaczy opozycji oraz nowo powołanych Komitetów Obrony Praw Człowieka. Jeśli jesteśmy zainteresowani, może podjąć taką próbę” – pisał 29 listopada 1989 r. ppor. Krzysztof Sałański, inspektor Wydziału XI Departamentu I w raporcie do swojego przełożonego płk. Henryka Bosaka.

Z dokumentów IPN dowiadujemy się, że Krystyna Kurczab znała dziennikarzy włoskich oraz Jeana Roberta Suessera, przedstawiciela trockistowskiej IV Międzynarodówki:

„Wyjeżdżając za granicę, jest w stanie odnowić dawne znajomości. Z przedstawicielami emigracji we Włoszech, działaczami IV Międzynarodówki w Paryżu oraz przy sprzyjających okolicznościach z pracownikami Watykanu (przez siostrę)” – czytamy w dokumentach IPN.

Funkcjonariusz komunistycznej bezpieki podkreślał: „»Violetta« jest chętna do współpracy z naszą Służbą. W dn. 27 i 28 listopada br. »V« przekazała mi taśmy z nagranymi gazetkami St. Bratkowskiego, które kolportowane są w różnych częściach kraju. »V« posiada obecnie duże możliwości dotarcia do czołowych działaczy opozycji politycznej w kraju. Stwarza to szansę rozpoznania planów tych ugrupowań, szczególnie pod kątem organizowania nowych akcji wymierzonych w politykę kierownictwa partii i państwa” – meldował przełożonym ppor. Sałański.

W meldunku gen. Zdzisława Sarewicza, dyrektora Departamentu I, czyli wywiadu, czytamy, że „Violetta” na terenie Włoch spotykała się m.in. z Jerzym Pomianowskim, Leszkiem Kołakowskim oraz Marią i Jerzym Kuncewiczami. „Na obecnym etapie TW otrzymała zadanie dalszego rozpracowywania działalności Stefana Bratkowskiego oraz dotarcia do aktywistów Komitetu Obrony Praw Człowieka w Warszawie” – pisał gen. Sarewicz.

Z dokumentów bezpieki wynika, że sprawa Krystyny Kurczab została zakończona i przekazana do archiwum 2 listopada 1989 r., a więc już po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego.\"
~vera


Napisano: 21 gru 2013, 23:05

Nudzicie.
Yaro wygra wybory ale lepiej nie będzie.
~Adam

Napisano: 22 gru 2013, 0:30

się bezpieka śmieje zza grobu oj śmieje - pisali pisali pisali a teraz czytają czytają czytają i mówią, że to jedyna prawda objawiona - antek aviator też tak mówił i już za niego 1,2 mln mon zapłacił - podobnie bronek w. co to tajne listy opublikował same tw a potem to już go nie było się spi.ździ.ło
~no to ....

Napisano: 22 gru 2013, 15:59

Bezpieka nie śmieje się z żadnego grobu. Bezpieka jest cała i zdrowa i gra pierwsze skrzypce. Uwłaszczyli się na państwowym majątku i z bezpieczniaków pozmieniali się w biznesmenów. Nadal mają kwity na dawnych donosicieli, którzy drżą przed ich zdemaskowaniem dlatego nadal są na usługach czerwonych i atakują w mendiach każdego kto tylko wspomni o lustracji.

Dlatego warto być świadomym dlaczego w największych mendiach tak bardzo atakuje się PiS, który dotychczas jako jedyny po nieodżałowanych rządach Jana Olszewskiego podjął realną próbę wyczyszczenia przestrzeni publicznej z kapusiów, donosicieli ubeckich i sowieckich oraz zdrajców na usługach sowietów.

Wiadomo, że będą kłamać, że tak nie jest, bo co mają robić? Przyznać się? Przecież bycie kapusiem to profesja ludzi nieuczciwych więc czy można się spodziewać po nich uczciwości? Niektórzy dzisiaj tłumaczą się, ze są ofiarami bo ich w różny sposób zastraszano, grożono ich rodzinom i podobne inne bzdety.

Wierząc w to, że uczciwego człowieka złamano poprzez szantaż i groźby, oczekiwałabym, że ten człowiek po 1990 roku powie publicznie: słuchajcie, byłem zmuszony do donoszenia bo grożono mi tym czy tym. Przepraszam was bardzo i proszę o wybaczenie. Ponieważ teraz ustały powodu dla których donosiłem, przyznaję się wam do tego bo chcę znowu być człowiekiem uczciwym i prawym.

Czy którykolwiek kapuś tak postąpił? Nie, gdyż żaden z nich nie musiał donosić ale z różnych powodów im się to albo opłacało albo robili to z przekonania.

Dlatego jak któryś będzie bredził, po tym jak niechcący wyda się, że kapował, że tak ale że czasy były trudne i dlatego chciał być świnią, to zapytajcie się go dlaczego po 1990 roku kiedy powody do bycia świnią zniknęły, nie ujawnili swojego świństwa tylko próbują uchodzić za autorytety moralne i nadal plują na patriotów, którzy nie sprzedali się komuchom?

Wprawdzie istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że jednak bezpieczniacy nadal pociągają za sznurki i TW nadal muszą być na służbie ale to tylko potwierdza jak ważne jest zlustrowanie donosicieli.

~irina

Napisano: 22 gru 2013, 20:42

Po ukazaniu się książki \"Resortowe dzieci\", ujawniającej przeszłość wielu czołowych obecnie dziennikarzy, mainstream zawrzał oburzeniem. Tymczasem czytelnicy i telewidzowie pytani, czy lustracja dziennikarzy powinna zostać przeprowadzona - nie pozostawiają wątpliwości. Niemal w komplecie twierdzą, że \"tak\"!

Ci dziennikarze, którzy są przeciwni lustracji w ich środowisku, od lat posługują się tymi samymi, wyświechtanymi argumentami: \"niepotrzebne grzebanie w życiorysach\", \"odległa przeszłość\", \"to były trudne czasy\". Charakterystyczne, że w redakcjach protestujących przeciwko weryfikowaniu - czy któryś z redaktorów współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa - dość często zatrudnienie znajdowali (i nieraz do dziś znajdują) ludzie, którzy mają na swoim koncie pseudonimy TW nadawane przez esbeków.

Temat lustracji dziennikarzy był wielokrotnie podejmowany, ale nigdy nie udało się tego procesu przeprowadzić we właściwy sposób. Na kilka lat udało się go wyciszyć, ale wrócił wraz z wydaniem bestsellerowej książki \"Resortowe dzieci\", której autorzy - Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz - ujawnili wiele niewygodnych faktów z przeszłości dziennikarzy uchodzących obecnie nierzadko za gwiazdy mainstreamu. Oczywiście, ci ostatni zaczęli się oburzać.

Najważniejsze jest jednak co o lustracji dziennikarzy myślą czytelnicy, słuchacze, telewidzowie. Na stronie Salon24.pl ukazała się ankieta zatytułowana \"Czy lustracja dziennikarzy w Polsce jest potrzebna?\"

Zamieszczone poniżej wyniki głosowania (na godz. 17.53) są jednoznaczne. Blisko 90 procent internautów biorących w nich udział jest \"za\", bo dziennikarz to zawód zaufania publicznego.
~lustracja



  
Strona 1 z 1    [ Posty: 5 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x