Bratnia duszo, a jednak Cię nazwano. Nie ma się co tym przejmować.
To tylko jednorazowy czyjś wyskok. Pewno i tak skorzysta tu z Twojej wiedzy i mądrości.
Chciałem przyjacielu napisać, że nie wątpię. Ale jak luknąłem na jej nicka \"Karoina\" miast \"Karolina\" to... zwątpiłem.
Może i ta Karolina kiedyś zmądrzeje?
Na razie to na pohybel oszołomom!!!!!!!!!!
\"Stan apatii, bezlogika,
truizm, smerfizm bez stanika -
oto polska polityka.
Chcesz rozumu?
Marna sprawa, wnet sarmatyzm górą stawa.
Gdy w kiepełe wrzód wszelaki
Górę biorą knur, maślaki...
Powątpienia nie przybywa,
Za to gnuśność mgła okrywa.\"
zespoły to nic złego - zła jest rozrośnięta do granic absurdu biurokracja, ilość papierków, które trzeba z każdego posiedzenia sporządzić i trzymać w stosach teczek. Kto ma na to czas?! I czemu ma to służyć?
Przemoc w rodzinie powinna być traktowana jako najzwyklejsze przestępstwo i jedyna droga dla działań w tej dziedzinie powinna prowadzić przez organy ścigania. A nie bujanie się po trzy lata z ludźmi, którzy raz są na tak, raz są na nie, nie chcą psychologa, nie chcą ośrodka wsparcia, nie chcą wizyt, nie chcą gkrpa, tylko chcą magicznej różdżki rozwiązującej wszystkie ich problemy i bolączki. I z każdego ich \"nie chcę\" trzeba jeszcze się przed kontrolą wytłumaczyć, bo nie rozumie, że ktoś może nie chcieć pomocy i głęboko mieć zespół i niebieską kartę.
Co do pracy zespołu nie narzekam, bo ludzie mają zapał do działania, ale zapał ten najczęściej gaśnie w zderzeniu z toną planów, ewaluacji, protokołów, notatek służbowych i pisemnych zawiadomień. Dawniej też się kontaktowaliśmy w sprawie klientów, nie tylko przemocowych, ale i niewydolnych wychowawczo i było dobrze. Nikt nam nie musiał przypominać o zachowaniu tajemnicy zawodowej, nie musiało być upoważnień, a jakoś dane osobowe nigdzie nie wyciekały i nikt plotek po gumnie nie siał. Teraz państwo traktuje nas wszystkich jak ledwo gramotnych idi**ów, którym trzeba narysować co mają robić, bo jak się napisze to nie zrozumieją - szkoda tylko, że te rysunki pasują tylko do utartych w płytkim myśleniu władzy przypadków.
p.s. wiem, że to co napisałam jest okrutne, zdaję sobie świetnie sprawę, że przemoc domowa to okropne doświadczenie i niektórzy, zasczuci nią przez lata nie potrafią już logicznie myśleć i wybrać samodzielnie jednej, utartej drogi. Nie chodzi mi o to, aby nie udzielać im niezbędnego wsparcia. Tylko najbardziej boli, kiedy człowiek się zaangażuje, wytęży wszystkie siły, postawi na głowie wszystkie instytucje i wdroży wszystkie procedury tylko po to, żeby na rozprawie usłyszeć zeznania o treści odmiennej o 180 stopni i w efekcie umorzenie całego postępowania. A za rok to samo...
Wiem - taka praca, taka specyfika tematu. Co nie oznacza że musi mi się to podobać.
Druga rzecz - nasze zeznania, nasze notatki, nasze protokoły nic przed sądem nie znaczą, jesli świadek w postaci ofiary odmówi zeznań albo zezna, że przemocy nie ma i on nie ma problemu. Wychodzi na to, że jesteśmy chłopki-roztropki, co tylko problemów na siłę szukają i kombinują, jak tu rodzinę zgodną rozbić.
Mały głodzie! Masz słuszne spostrzezenia i podpisuję się pod tym obiema rękami i nawet nogami...Hehh.Opisałaś to bardzo trafnie: jak było,jest i powinno być.Duża kawa mrożona dla Ciebie!
Wczoraj uczestniczyłem w kwartalnym posiedzeniu ZI. Nie było kawy ani herbaty, tylko woda mineralna, niegazowana. Brrrrr
Statystyki, kiwanie głowami, patrzenie sobie w oczy.. . Zasłyszane tematy rozmów w parach: \"słuchaj, kupiłam sobie bombowe szpileczki\", \"koniecznie przyjdź do mnie dzisiaj wieczorem\", \"pani Alinko, to kiedy rozwiązanie? (do dziewczyny w ciąży - przyp. Jerry)\".
Otrzymałem odpowiedź na pytanie: ile problemów udało się rozwiązać lub naprawić w rodzinach przez GR?
Odpowiedź: jeden przypadek.
W jaki sposób?
Sprawca wyjechał na stałe do rodziny w inny region Polski.
Owszem, zgadzam się, ale inni członkowie zespołu uczestniczą w nich podczas swojej pracy, nikt poza pracą. Dlaczego mam poświęcać swój urlop? Tylko dlatego że muszę go mieć w wakacje, a nie tak jak inni członkowie zespołu w ciągu roku?