\"Ale najbardziej z pracy ZI podoba mi się współpraca między instytucjami - nie ma przepychanek kto co powinien, co do kogo należy - działamy wspólnie...\" - słowa anny w realiach naszej gminy brzmią jak utopia.
Jestem przewodniczącą, zwołuję Zespól i... za chwilę telefony: jeden dyrektor szkoły nie może, drugi dyrektor właśnie wyjeżdża, prokurator akurat ma sprawę, paniom kuratorkom właśnie coś pilnego w terenie chyba wypadnie, pan komendant policji nie moze obiecać, że przyjdzie, bo coć tam coś tam...
Kto może być na posiedzeniu? Ja muszę - to oczywiste, mój zastępca (też z OPSu), sekretarz (też z OPSu), no i pan komendant przysłał jakiegoś policjanta, który nie jest w składzie zespołu... Z 11 osób są 3, z OPSu i jeden akurat nikomu niepotrzebny policjant...
Bicie piany to najłagodniejsze okreslenie pracy w ZI.
u mnie to samo, pracę wykonują tylko osoby z ops, a do tego nic więcej do pensji, kierownik olał sprawę - czerpie korzyści z projektów systemowych.....
No to dokładam kolejną porcję argumentów za likwidacją ZI.
Na podstawie dwuletniego doświadczenia związanego z powoływaniem zespołów interdyscyplinarnych, a po 18 października 2011 r. tworzeniem i działalnością grup roboczych stwierdzam, że byt tych tworów jest nieporozumieniem. Nic one nie wnoszą i żadnych problemów nie rozwiązują. Ustawowe ciała istnieją sobie, a ludzie, którym niby miano pomagać, dalej pozostawieni są sami sobie.
Pierwotnie może i intencje związane z ideą powoływania zespołów interdyscyplinarnych oraz grup roboczych były szlachetne w sensie perspektywy uskutecznienia przeciwdziałania zjawisku przemocy domowej. Jednak niemal nazajutrz po wejściu w życie w dniu 2 sierpnia 2010 r. noweli Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy
w rodzinie przekonać się było można, jak przypadkowi, niekompetentni, traktujący instrumentalnie swe obowiązki są ludzie, którym ustawodawca powierzył tę niby szczytną misję.
Pazerni, chciwi i nieetyczni cwaniacy udział w zespołach interdyscyplinarnych pojęli zrazu jako kolejną okazję „skoku na kasę”. Przykładów w mediach jest aż nadto, by powyższą tezę móc obronić. Z zażenowaniem można przeczytać jeszcze dziś w Internecie umieszczone uchwały rozlicznych gmin w Polsce, które przewidywały apanaże rzędu 100 – 250 zł dla członków zespołów interdyscyplinarnych i grup roboczych za udział w posiedzeniu. Działo się tak pomimo że w art. 9a ust. 13 ustawodawca wyraźnie zapisał, iż członkowie tych ciał „wykonują zadania w ramach obowiązków służbowych i zawodowych”. Potem wojewodowie musieli te uchwały unieważniać, a pracownicy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wyjaśniać „tę oczywistą oczywistość”.
Również mnie jest znanym jest osobiście przykład, gdzie członkom zespołu interdyscyplinarnego miano zapewnić gratyfikację w wysokości 20 zł, co miało rekompensować m.in. koszty dojazdu na posiedzenie. Wycofano się z tego pomysłu dopiero po moim osobistym sprzeciwie i uświadomieniu arogantom, że sprawa kwalifikuje się do prokuratora.
Jerry to jest Twoje zdanie - masz do niego prawo. Z tego co piszem masz również spore doświadczenie w działalności ZI, ale sa miejsca, że ludzie podchodza do sprawy z zaangażowaniem i koncentrują swoje działania faktycznie na rodzinie i realizacji planu pomocy. Nie można uogólniać oceny postaw członków ZI.
...dalej jutro (jak znajdęe chwilkę) bo czas do domu